Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Sztuka antyku - Starożytność jakiej nie znacie Sztuka antyku - Starożytność jakiej nie znacie Sztuka antyku - Starożytność jakiej nie znacie

8.10.2012
poniedziałek

Pocztówka sentymentalna

8 października 2012, poniedziałek,

W samym sercu Kerczu, największego miasta wschodniej Ukrainy, znajduje się wzgórze. Na wzgórzu z kolei znajduje się kilkumetrowy, betonowy obelisk. Do tegoż obeliska przymocowano wielką czerwoną gwiazdę. W nocy owa gwiazda rozbłyskuje karmazynowym  światłem, widocznym z odległości kilku kilometrów (sprawdzone empirycznie). Za dnia, po sypiących się stopniach, które  długością mogłyby konkurować ze znacznie słynniejszymi schodami z Odessy, wdrapują się całe zagony rosyjskojęzycznych turystów. Turyści robią sobie zdjęcia z obeliskiem i gwiazdą, schodzą na dół, do kilmatyzowanych  autobusów, i odjeżdżają.

Na tymże samym wzgórzu, kilkadziesiąt zaledwie metrów od obeliska i gwiazdy, znajdują się ruiny kompleksu pałacowego Pantikapajonu, stolicy Królestwa Bosporskiego, które władało znaczną częścią Krymu przez blisko tysiąc lat. Opaleni na brąz archeolodzy z Mokswy odsłaniają fragmenty rzeźb i fresków, fundamenty kolejnych budowli, przez nikogo nie niepokojeni. Przez dalszą część wzgórza, gdzie przybyli z Azji Mniejszej Grecy mieli cmentarz, biegnie czerwony rurociąg, z kolankami co kilkadziesiąt metrów. Są też stare bunkry, wypełnione po brzegi plastikowymi butelkami.

Po wzgórzem z obeliskiem i gwiazdą można złapać marszrutkę – mały autobusik, we wnętrzu którego panuje temperatura właściwa raczej piecom hutniczym, niźli środkom komunikacji – jadącą na wschodnie rubieże miasta. Na końcu linii, za ostatnimi budynkami, jest pętla. Przy pętli stoją liczne autobusy, które widzieliśmy już w centrum. Na turystów czekają dziesiątki straganów, gdzie kupić można kwas chlebowy, czeburaszki, słodkie napoje. Turyści idą na lewo, do adżimuszkajskich kamieniołomów, gdzie w czasie II wojny światowej bazę mieli walczący z nazistami partyzanci. Wejście do podziemnych korytarzy, które powstańcom posłużyły wpierw za dom, a potem grób, znaczą monumentalne rzeźby z żelbetu. Proporcje są ciężkie, jak na fresku Michała Anioła, tylko twarze mocniej ciosane. Jak mówiłem, turyści idą w lewo, my idziemy w prawo, polną drogą. Trawa po obu stronach sięga do pasa, cykady grają tak głośno, że ledwie można rozmawiać, niebo jest bladoniebieskie i bezchmurne. Lepiej mieć czapkę, inaczej można spalić sobie skórę na nosie (sprawdzone empirycznie).

Po kilkuset metrach dochodzimy do niewielkiej górki. Przy górce stoi budka, można w niej kupić bilety. Zniżki studenckiej nie ma. Kasjerka ma grube szkła i patrzy nieufnie, pewnie przez kulawy rosyjski. Kolejki nie ma. Pod górką znajduje się grobowiec sprzed blisko 2, 500 lat. Grobowiec jest pusty, obrabowano go już w starożytności, ale i tak robi piorunujące wrażenie. Do wnętrza prowadzi korytarz wyłożony ciężkimi wapiennymi płytami. Wejście jest trójkątne, przypomina wejście do pieczary. W środku znadjują się dwa pomieszczenia, jedno kwadratowa, drugie owalne, zwieńczone schodkową kopułą. Kiedyś były wypełnione po  brzegi złotem, teraz są zupełnie puste. W środku jest przyjemnie chłodno, na spoconej skórze wyskakuje gęsia skórka. Na niektórych  skalnych blokach wyryto napisy, znaki. Niektóre są świeże (MISZA 2009), inne mają kilkaset lat. Poza nami turystów nie ma.  Czy w tym grobowcu złożono ciało bosporskiego króla, czy też może jakiegoś jego scytyjskiego czy sindiańskiego sojusznika? Czy wzorowano go na mykeńskich mauzoleach, czy może kurhanach stepów Ukrainy? Może łączył on jedno z drugim? Ciężko powiedzieć.

Fot. Autor. Carski Kurhan

Marszrutką można pojechać spod grobowca na dworzec autobusowy. Przed dworcem znajdują się: bar i jeszcze jeden grobowiec. W barze można kupić wodę, colę, piwo i kiełbaski. Stoły pokryte są plastikowymi ceratami, do których kleją się łokcie. Z telewizora leci piosenka pop, bzyczą muchy. W grobowcu pusto i chłodno. Pani kasjerka jest jest zadowolona, że może z kimś porozmawiać. Daje mapkę z atrakcjami Kerczu, bezpłatnie. Na środku zaznaczono czerwoną gwiazdę, jakby i tak nie było jej widać z każdego zakątku miasta. Nawet odlany w brązie Lenin – na placu Rewolucji, przy ulicy Róży Luksemburg – zdaje się na nią wskazywać. Ten grobowiec jest skromniejszy. Wejście ma w formie frontonu, kiedyś pewnie pomalowanego na żywe kolory. W środku tak samo zimno i cicho. Tu już nawet nie ma graffiti, śmierdzi za to spalinami.


Fot. Autor. Kurhan Melek-Czesmen.

Na dworcu łapiemy autobus do Simferopola. Tam też jest grobowiec, scytyjskiego króla, pisałem już o nim kiedyś. Drogę do niego wskazują dwaj lekko zawiani panowie. Trzeba się wspiąć po stromym zboczu, ścieżki nie ma. Przed grobowcem pasą się krowy. Miła starsza pani zaprasza na obiad, ale trzeba już jechać.

J. Szamałek

PS. Przepraszam za przedłużającą się ciszę w eterze. W piątek miałem obronę pracy doktorskiej i musiałem się przygotować – całe szczęście, poszło bardzo dobrze. Od teraz, mam nadzieję wpisy będą pojawiać się regularnie.
PPS. Przy okazji pochwalę się, że moja książka, „Kiedy Atena odwraca wzrok”, została nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru (najlepszy kryminał roku 2011). Przyznawana będzie też nagroda czytelników- tu można znaleźć instrukcję, jak oddać głos.



Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 22

Dodaj komentarz »
  1. Alez sobie Szanowny Autor wybral miasto do zwiedzania. Nie wiem czy mozna znalezsc zakatek o bardziej skomplikowanej historii. Od greckiej dominacji i zalozenia (chyba), o czym swiadcza odkrycia archeologiczne, wskazujace na zrodla z Aten, ale takze Koryntu, Rodos i innych greckich panstw-miast, poprzez podboj przez Sarmatow, rewolte Scytow, najazdy Gotow i Hunow, stajac sie w koncu posiadloscia Bizancjum, odbita przez Chazarow, wracajac do Bizancjum, stajac sie Chanatem Kerczu, znowu wracajac pod rzady Bizancjum, przechodzac pod Cesarstwo Trapezuntu. Od takiej karuzeli zawraca sie w glowie. Ale to wszystko zajelo dwa i pol tysiaca lat. O wspolczesnych, to jest – stosunkowo niedawnych czasach juz nie wspominam, choc byly rownie burzliwe, jak w starozytnosci. Nie wiem nawet w ilu tomach trzeba by opisac ponad twa tysiace pieciosetlenia historie takiego miasta, choc mozna by wzorowac sie na powiesci James’s Mitchener’a ”The Source” (Zrodlo) opisujacego losy miasta od czasow kamienia lupanego do mniej wiecej 13 wieku n.e., kiedy miasto zostalo zupelnie zniszczone. Jak zwykle, Mitchener jest wspanialym i wciagajacym pisarzem i – polecam.

    Szanownemu Doktorowi serdecznie gratuluje obrony swojej pracy i zycze dalszych sukcesow naukowych, majac tylko nadzieje, ze nie zaniedba pracy nad tworzeniem nowych powiesci, na ktore z niecierpliwoscia czekam.

    Pozdrawiam.

  2. Gratulacje. Czyste i serdeczne.
    To teraz czekamy na habilitację. Albo chociaż nowy kryminał.
    W międzyczasie jednak trochę krytyki. Nie wiem, kiedy Państwo byli na urlopie na Krymie, ale wydaje mi się niegodne Pana wyżywanie się na słabszych. Może Pan nie pamięta, ale jeszcze 20 lat temu tak samo wyglądało wszystko w Polsce i nie tylko. Pamiętam bardzo dokładnie płyty nagrobkowe ściągane traktorem i wywożone żeby rozbić miejsce na socjalistyczną nowoczesność. A rozsypujące się schody może Pan jeszcze nawet zobaczyć w Warszawie przy pomniku na ulicy Żwirki i Wigury. Takie schody bardziej świadczą o mentalności niż niepotrzebne autostrady (to nie to samo, co dobre drogi), które przy polskim marnym ruchu nigdy się nie zwrócą. Już dzisiaj więcej samochodów jeździ do Poznania obok autostrady niż nią samą. Ja też. Polaków spotkało w ostatnie 20 lat największe szczęście w historii i nie wypada tego pomniejszać patrzeniem z góry na tych, którzy tego nie doświadczyli.
    Pozdrawiam

  3. Dziękuję za gratulacje:)

    Kercz jest faktycznie bardzo ciekawym miejscem, zachęcam do zwiedzania – tylko może nie w lato, bo temperatura zbliża się do 40’C. Historię ma przebogatą, szkoda, że mało kto na zachód od Dniepru o tym mieście pamięta…

    A pisania książek nie porzucam, ba, kontynuacja pierwszej powieści już praie ukończona. Mogę zresztą zdradzić, że lwia jej część będzie miała miejsce właśnie w Pantikapajonie…

    Pozdrawiam!

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @ Vera

    Dziękuję!:)

    Nie miałem zamiaru nabijać się z Ukrainy czy Ukraińców – jeśli tekst ma taki wydźwięk, to przepraszam. Doskonale rozumiem, że to, w jakim stanie jest ich kraj, zależy od wielkiej geopolityki, która obeszła się z nimi ostatnimi czasy znacznie mniej łaskawie, niż z nami.

    Tym niemniej, podróż po Krymie była po prostu przygnębiająca – szkoda było patrzeć na te wszystkie zapomniane, sypiące się zabytki. Patrząc na zarośnięty Carski Kurgan i akropol Pantikapajonu, przypominał mi się ciągle wiersz Percy Shelley:

    „And on the pedestal these words appear:
    My name is Ozymandias, king of kings:
    Look on my works, ye Mighty, and despair!
    Nothing beside remains: round the decay
    Of that colossal wreck, boundless and bare,
    The lone and level sands stretch far away.”

  6. 1/ „walczący z nazistami partyzanci”
    Na Krym też dotarła polityczna poprawność? Ona jeździ VW, Mercedesem i BMW, a te opisywane autobusy chyba nie były żadnej z tych marek?
    Z tego co pamiętam, tam raczej używało się określenia „faszysta”.
    2/ No i nie dowiedziałem się co archeolodzy wiedzą o popiołach.
    3/ Gratulacje z powodu doktoratu. Miejsce i temat na postdoka już pewnie też wybrane…

  7. @Pan Szamałek
    A czy nie można spojrzeć na sprawę bardziej filozoficznie? Z punktu widzenia historyka czy archeologa można powiedzieć, że wszystko przemija. To naturalna kolej rzeczy i wszystko kiedyś będzie wykopywane z popiołów, o których Pan pisze. Wcześniej czy później, czy te parę lat robi wielką różnicę? Może jest tak, że upadek starego to zalążek przyszłego bo, a centra rozwoju jak zwykle są już gdzie indziej?

    Piszę to z odwrotnego punktu widzenia. W Dreźnie z katedry został po bombardowaniu tylko dzwon(?) Wokół dzwonu zbudowaniu 18 wieczny kościół. W tej chwili zbierane są pieniądze na zbudowanie (nie odbudowę) pałacu Fryderyka w Berlinie. Kolosalne pieniądze idą na odtworzenie chałupy z 13 wieku do stanu z 15 wieku a wszystkie zmiany od 16 do 19 wieku muszą być usunięte i już.
    Czy nie uważa Pan, że z punktu widzenia historyka jest to równie tragiczne? Historia zostaje wstrzymana. Państwo zamienia się w czyściutki skansen a zwykły obywatel może sobie tylko popatrzeć. Nie wolno dotykać żeby nie zakłócić stanu, jaki sobie konserwator zabytków wyobraził. Poza Frankfurtem i Berlinem nie wolno budować wieżowców. Bo nie.
    Tylko Chińczycy robią zdjęcia, żeby u siebie skopiować. Bo takie wszystko milutkie.
    Pozdrawiam

  8. Vera
    9 października o godz. 18:23
    na odbudowe, na odbudowe,droga pani, chociaz nawet fundamenty z zamku nie zostaly;
    niewatpliwy symbol reakcji;fryderyk II „eisenzahn” wprowadzil w ten sposob garnizon do berlina(1448)i ograniczyl prawa mieszczan; taki byl koniec hanzy…
    n.b. gdansk trzymal swoje przywileje do czasu rozbiorow I RP, a hamburg niewiele dluzej…

  9. Pan Szamałek:
    1. No to „doczekaliśMY się” doktoratu GOSPODARZA! Szczere gratulacje!
    2.Trójkąt odciążający nad wejściem do kurhanu carskiego na pierwszy rzut oka kojarzy się z opatrzonym widokiem innego greckiego grobowca i jakby dwóch lwów brakuje…
    Pozdrowienia

  10. Serdeczne gratulacje dla Pana Doktora. Życzę dalszych sukcesów!

  11. byk
    Czy świat ocenia króla Prus po tym, co zrobił dobrego dla Polaków, czy raczej dla swoich poddanych?

  12. @ Jakub Szamałek
    9 października o godz. 10:02

    Bardzo mi sie podobal cytat z Ozymandiasza. Prawie nikt juz tego nie pamieta. Ale Shelly mial sprytna zone; napisala „Frankenstein’a”, ktorego wszyscy znaja do dzisiaj. Jest o czym pomyslec, prawda?

    Pozdrawiam.

  13. fryderykII, wielki ksiaze brandenburski „zelazny zab” mowil lepiej po polsku niz po niemiecku( spedzil dziesiec lat zycia na dworze polskim i byly nawet plany, ze mial zostac jej krolem poprzez ozenek z corka wladyslawa II, jadwiga, niestety jej przedwczesna smierc pokrzyzowala te plany- plotkowano, ze otruli ja krzyzacy, bo sojusz brandenburgii z poska i litwa oznaczal ich unicestwienie), droga pani @vero…
    prawdopodobnie mysli pani o innym fryderyku II zwanym, nie tylko w prusach, wielkim,
    ale to jz inna historia – on, osobiscie tego zamku nie znosil, i najchetniej zrownalby go z ziemia, ale, mial takt, wiec nie bezszczescil historii, tylko zbudowal sobie nowy,
    pod poczdamem, zwany sanssouci…
    pozdrawiam

  14. @ zza kałuży: dziękuję za gratulacje:) marek autobusów nie pamiętam… Wracając do popiołu (przepraszam, że tak późno) – tak, wiele można wyczytać. To, czy jest wynikiem jednego pożaru, czy długiego procesu, widać po stratygrafii (jedna gruba warstwa albo wiele cienkich). Skład można dość dobrze określić na podstawie resztek (węgiel drzewny, inkluzje, itd.), jednak w przypadku depozytu z Myrmekionu zrobiono to dość pobieżnie.

    @ Vera: nie uważam, że zmiany – nieuniknione w końcu – są tragiczne. Wot, taka kolej rzeczy… Ale melancholię budzą.

    @emes5756: Dziękuję:) Rozmumiem, że myśli pan o grobowcu Lwów z Myken? Część archeologów myśli, że twórcy Carskiiego Kurganu wzorowali się na nim. Tyle tylko, że myślano, że grobowiec Lwów był już wówczas przysypany grubą warstwą ziemi…

    @hortensja: dziękuję:)

  15. Pan Szamałek
    Melancholia jest tu chyba rzeczywiście najbardziej odpowiednim określeniem.
    I jeszcze raz moje uznanie i gratulacje. Oby to skutkowało częstymi wpisami na blogu.

    @byk
    Z Fryderykami to były problemy, choćby: Fryderyk III = Fryderyk I. Ale i tak pałac w Berlinie to coś wyjątkowo nieudane4go, zarówno architektonicznie jak i politycznie.
    Ale czasy zawodów, kto lepiej czyta Wikipedię, uważam za minione jak socjalizm.

  16. @vera:
    tą kiepską insynuacją rozczarowala mnie pani ostatecznie;
    zegnam.

  17. @byk
    Zimny Lech na drogę

  18. Panu Doktorowi gratuluję sukcesu na naukowej drodze i życzę dalszego udanego rozwoju, a także środków (z książek?) na interesujące podróże 🙂
    Pani Verze – szlachetnej obrończyni słabszych i „nierozwiniętych” życzyłbym życzliwszego spojrzenia na wypowiedzi innych osób i nie doszukiwania się lekceważenia tam, gdzie go nie ma.
    A po polskich autostradach powinna Pani jednak jeździć, a nie zatruwać powietrza w miejscowościach obok niej.
    Polski marny ruch drogowy?
    Dass ich nicht lache 🙄

  19. @Tobermory
    Trochę racji Pan ma. Pomyślę.
    A co do jazdy autostradami to proszę to powiedzieć tysiącom litewskich i nie tylko kierowców ciężarówek. Na dodatek – i tu się Pan myli kompletnie – samochód zużywa o 1/3 mniej przy jeździe 80-90 km/h a szansa na radar wszędzie taka sama.

  20. Vero,
    nie ma przymusu jazdy autostradą z prędkością powyżej 90 kmh. Mój komentarz nie dotyczył iliści spalin wydalanych przez automobil, lecz uciążliwości dla mieszkańców tych miejscowości. Ruch tranzytowy obok lokalnego utrudnia w wielu miejscach zwyczajne przejście przez drogę, nie mówiąc już o rozjeżdżanych psach, kotach czy potrącanych rowerzystach.
    No ale skoro Litwini nie chcą wyrzucać pieniędzy na opłaty, to dlaczego my to mamy robić?
    To jest linia obrony? Hmmm… Przynajmniej szczera.
    Nie rozumiem argumentu z szansą na radar? 😯

  21. no, moze i ja troche przereagowalem, chociaz zimny lech to jest juz cos, dziekuje;
    normalnie,w poznaniu, nie dostanie pani @vero szklanki wody za darmo…
    oczywiscie ze korzystam z wiki, prognozy pogody, obserwuje kurs yen´a…
    tak wiec zrodla mojej wiedzy sa rozmaite 😉

  22. @byk
    Przypominam, że piszemy w kraju, gdzie za poczucie humoru dostaje się wyrok bo, jak powiedział dzisiaj sędzia, jeszcze by inni wpadli na ten sam pomysł. Powszechne poczucie humoru: to by było straszne.
    Co wiele wyjaśnia.

  23. Panie doktorze.
    Gratuluję i życzę dalszych sukcesów zawodowych.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php