Kiedy artysta zabiera się do pracy nad wizualizacją jakiejś historii – czy to mitu bądź legendy, czy to konkretnych wydarzeń – musi wpierw zadecydować, który jej fragment przedstawić. Jako, że obraz jest z natury statyczny, nie sposób namalować czy wyrzeźbić całego wydarzenia od punktu A do Z (o ile nie planuje się stworzyć narracji ciągłej, dajmy na to w postaci serii zdjęć czy komiksu), lecz tylko jakiś jego wycinek.
Zazwyczaj taki fragment jest charakterystyczny bądź reprezentatywny dla całej historii. Dla przykładu, jeśli malarz chce przedstawić porwanie Sabinek, to nie namaluje ich w momencie, gdy śpią smacznie na noc przed niesłynnym festiwalem, jaki wyprawił dla nich Romulus (wtedy zapewne nikt by nawet nie rozpoznał wybranego mitu), lecz właśnie wtedy, kiedy rzucają się na nie żądni żon Rzymianie. Z kolei Matejko, pracując nad Bitwą pod Grunwaldem, uznał, że najlepiej uchwycić moment upadku Wielkiego Mistrza, a nie, dajmy na to, szarżę tatarskiej kawalerii.
Jednak każde, najkrótsze nawet wydarzenie, w oczach artysty jest niebywale długie, pełne możliwości i wykluczających się scenariuszy. Dla przykładu – lekcja anatomii Doktora Tulpa, która posłużyła za podstawę dla słynnego obrazu Rembrandta, trwała zapewne nie dłużej niż godzinę czy dwie, odbywała się w jednym miejscu. Ale można było ją namalować na setki, tysiące sposobów – kiedy ciało kładzione jest na stole, kiedy doktor rozcina skórę, kiedy sięga głębiej, kiedy wyciąga kolejne organy, kiedy zaszywa jame brzuszną, gdy myje ręce. Każdy z tych mikro-momentów, wyrwany z ciągu przyczynowo-skutkowego, odizolowany od reszty wydarzenia, miałby inny wydźwięk i symbolikę. Na co więc się zdecydować?
Tak się składa, że najwyżej cenione dzieła przedstawiają często nie sam moment kulminacyjny, lecz chwilę go poprzedzającą. Weźmy pod uwagę najsłynniejsze zdjęcia XX wieku: porażająca fotografia Kevina Cartera pokazuje nie dziecko rozszarpywane przez sępa, lecz takie, które jeszcze żyje i próbuje podjąć walkę o przetrwanie (fot.); zdjęcie Nguyen Van Lema zostało zrobione na sekundę przed jego śmiercią, a nie wówczas, gdy jego martwe ciało osunęło się na ziemię (fot.); relacja z Iwo Jimy pokazuje Amerykanów stawiających flagę, a nie dumnie już powiewający sztandar (fot.).
To, co nadaje tym zdjęciom niebywałego dramatyzmu, to właśnie niedopowiedzenie, częściowa dwuznaczość; pozornie wszystko jeszcze jest możliwe, choć tak naprawdę doskonale wiemy, jaki nastąpi koniec. W ten sposón stajemy się poniekąd uczestnikiem oglądanej sceny, choć nie potrafimy wpłynąć na jej zakończenie, co potęguje tragizm sytuacji i wzbudza poczucie bezsilności.
Co ciekawe, tę zasadę doskonale rozumieli też starożytni Grecy. Spójrzmy na dwie wazy, które dzieli kilkadziesiąt zaledwie lat, przedstawiające tę samą scenę – samobójstwo Ajaksa.
Źródło: Wikimedia. Fot. A – Bibi Saint Pol; Fot. B – Ajval
Ajaks był jednym z wybitnych greckich wojowników walczących pod Troją. Kiedy Achilles zginął od strzały Parysa, to właśnie on, wraz z Odyseuszem, odbił jego ciało. Choć w tej akcji Ajaks miał znacznie większy udział niż Odyseusz, to temu ostatniemu przyznano słynną zbroję Achillesa. Ajaks nie mógł znieść tego upokorzenia i popełnił samobójstwo, rzucając się na swój miecz.
Fotografia A przedstawia fragment tzw. Krateru Eurytiosa, wykonanenego w okolicach roku 600 p.n.e. w Koryncie bądź okolicach. Choć powierzchnia tez wazy jest uszkodzona, nadal można bez problemu odczytać, co przedstawia: na środku sceny, pomiędzy dwoma hoplitami, pół-leży, pół-kuca Ajaks. Stojące na sztorc ostrze przebija ciało na wylot; tryska krew. Choć ta scena przedstawia dramatyczne wydarzenie, to jednak – mnie przynajmniej – nie porusza. Postaci stojące z boku są sztywne, nie wydają się być przejęte śmiercią bohatera, a sam Ajaks nie sprawia wrażenia umierającego, wygląda raczej, jakby składał modły albo uprawiał jogę. Tryskająca krew, zamiast wzbudzać współczucie czy smutek, przypomina raczej horrory klasy C.
Fotografia B przedstawia rysunek będący kopią wazy wykonanej przez Exekiasa, malarza ateńskiego, aktywnego mniej więcej w latach 550-525 p.n.e, a więc kilkadziesiat lat po twórcy krateru Eurytiosa. Tutaj Ajaks nie jest przedstawiony w momencie śmierci, lecz tuż przed nią – osamotniony i skupiony, przygotowuje miecz do zadania ciosu. Choć nie ma tu fontanny posoki, ani ciała przebitego na wylot, to malunek Exekiasa wzbudza chyba większe emocje. Znów – uchwycony został ostatni moment przed wydarzniem kluczowym, kiedy teoretycznie można jeszcze odsunąć tragiczny koniec, lecz tak naprawdę zbliża się on nieuchronnie i nieubłagalnie… Nie ulega moim zdaniem wątpliwości, ze gdyby Exekias żył dzisiaj, robiłby świetne i przejmujące zdjęcia!
J. Szamałek
16 stycznia o godz. 14:52 1537
Czyli kontynuujemy dyskusję. I nie zgadzam się z Panem. Wydaje mi się, że przedstawia Pan koniec bardzo długiego procesu rozwojowego, kiedy to właśnie sztuka i nie tylko próbowała przedstawić historię, zastąpić książkę.
Ci ludzie nie umieli inaczej tego wyrażać. Przykładem świetnym jest kodeks Hammurabiego, gdzie wylicza się po kolei możliwe przypadki.
Przejście od rzemieślniczej wyliczanki do „statycznej” symbolicznej sztuki to droga od egipskich hieroglifów do obrazu Ajaksa.
Myślę, że raczej przedstawia Pan proces rozwoju umysłu w kierunku coraz wyższego poziomu abstrakcji i symbolizacji. Aż do dzisiaj.
Przedstawione przez Pana przykłady to już są symbole, ta sztuka rozgrywa się w naszej głowie i nie zawsze odpowiada prawdzie. Zdjęcie Nguyen Van Lema jest niby przejmujące, ale ten typ przed chwilą z zimną krwią zamordował 4 niewinne osoby tak, że szef policji stracił nerwy. Ale nie było przy tym fotografa. Czyli mamy w tej sprawie różne odczucia. To, co Pan pokazuje jako symbol, jest dla mnie politycznym oszustwem.
Ciekawym problemem byłaby natomiast ocena, na ile i jak szybko rozpowszechniało się to rozumienie symboliki. Bo nie można chyba przyjąć, że i niewolnicy w Grecji tak to rozumieli. Natomiast chrześcijaństwo to już całkowita abstrakcja, inaczej niż judaizm (!?)
Pozdrawiam
16 stycznia o godz. 15:10 1538
oj tam Ajaxa…
Gniew, Bogini, opiewaj Achilla, syna Peleusa,
zgubę niosący i klęski nieprzeliczone Achajom […]
16 stycznia o godz. 17:42 1539
Szanowny Autorze. Korzystajac z prerogatyw i chyba juz ustalonej tradycji, pozwalam sobie dorzucic krotki przyczynek na temat samego Ajaksa, chyba jednej z mniej znanych, choc niezwykle ciekawej postaci Iliady. Ajaks bowiem wywodzil sie z prostej linii od Zeusa, sam bedac jego wnukiem. O wyksztalcenie Ajaksa w mlodosci zadbal Chiron, slynny centaur nauczyciel i filozof, ktory by tez nauczycielem, m.in. Achillesa, Asklepiosa (Eskulapa), Patroklesa i Jasona (tego od zlotego runa). Wedlug Homera, Ajaks byl jednym z nawybitniejszych greckich wojownikow, dorownujacych chwala swoich wyczynow Achillesowi. Pojedynkowal sie z Hektorem az trzy razy, a podczas jednego z tych pojedynkow – przerawanego na rozkaz Zeusa przez heroldow – przeciwnicy wymienili sie podarunkami. Hektor otrzymal od Ajaksa pas, a Ajaks – miecz od Hektora. Ten pas posluzyl bowiem do tego, by pociagnac cialo pokonanego Hektora za rydwanem Achillesa wokol murow Troi, a miecz otrzymany prze Ajaksa byl instrumentem jego samobojczej smierci. Dary okazaly sie przeklete.
Ajaks wybija sie tez na pierwszy plan, jak ukazuje to Homer, bo przez caly czas trwania wojny trojanskiej nie zostal ani razu ranny, choc bywal w najbardziej krwawych starciach, raz – niemal samodzielnie – broniac floty greckiej przed spaleniem przez nagly atak Trojan. Ajaks jest takze jedynym z bohaterow Iliady, ktoremu bezposrednio nie pomaga zaden z olimpijskich bogow, rowniez bioracych udzial w zmaganiach pod Troja.
No i sama kwestia jego samobojczej smierci. Nieszczesna, magiczna zbroja Achillesa zostala przyznana Odyseuszowi, nie tyle za jego walecznosc, ktora z pewnoscia ustepowala walecznosci Ajaksa, ile za oratoryke. Ajaks wyczerpany i w depresji zapada w gleboki sen, w ktorego trakcie Atena zsyla nan szalenstwo. Zbudzony Ajaks rzuca sie na stado owiec, ktorych bierze za rade Grekow i wyrzyna je w pien. Okryty krwia, dochodzi do siebie i widzac, ze w zacmieniu dopuscil sie czynu niegodnego wojownika, rzuca sie na swoj wlasny miecz – dar Hektora. Z jego krwi rodzi sie czerwony kwiat Ai, symbol lamentu.
Jeszcze raz przyjdzie mu sie spotkac z Odyseuszem, ale juz w Hadesie, lecz odmawia rozmowy z nim i bez slowa usuwa sie w cienie Erebu.
Ajaks zostal tez patronem, bohaterem wyspy Salaminy, gdzie mial swoja swiatynie i posag oraz poswiecony sobie festiwal. Gdy Ateny weszly w posiadanie Salaminy, byl czczony rowniez w Atenach, a jego posag umieszczono na miejskim targu.
Pozdrawiam.
16 stycznia o godz. 18:51 1540
„Kiedy artysta zabiera się do pracy nad wizualizacją jakiejś historii – czy to mitu bądź legendy, czy to konkretnych wydarzeń – musi wpierw zadecydować, który jej fragment przedstawić. ”
Nie tyle nie na temat, co nie ta epoka. Nigdy nie zapomne pierwszej wizyty w MOMA i Guerniki. A wlasciwie nie samego obrazu, ile szkicow do niej. Pierwszy, calkowicie zreszta realistyczny szkic, Picasso zrobil na marginesie listu ktory dostal z Hiszpanii. Pozniej dziesiatki innych szkicow, coraz bardziej kubistycznych (?), z ktorych wreszcie skomponowal obraz. O ile sama Guernica wrocila do Hiszpanii, o tyle cala dokumentacja zostala w MOMA. Nie jestem pewien, co w sumie jest ciekawsze; na pewno najchetniej bym widzial jedno obok drugiego. Ale to jest wlasnie to – niektore rzeczy trafily na obraz, inne nie.
„Jako, że obraz jest z natury statyczny, nie sposób namalować czy wyrzeźbić całego wydarzenia od punktu A do Z (o ile nie planuje się stworzyć narracji ciągłej, dajmy na to w postaci serii zdjęć czy komiksu), lecz tylko jakiś jego wycinek.”
Calkiem sporo obrazow – trecento i quattrocento – ma ten ciekawy uklad z kilkoma czasowo oddzielnymi zdarzeniami na jednym obrazie – na przyklad Giotto – Narodziny Marii.
Czy to czyni Giotta prekursorem komiksu?
17 stycznia o godz. 21:16 1541
1. Wszystkie opisane tu szczegóły, uzupełnienia i okoliczności śmierci Ajasa prowadzą nas wprost, albo nie wprost, do „Iliady”. Szanowni komentatorzy też nie wspominają o innym dziele. Intuicyjnie (?) się z tym zgadzamy, bo jeżeli czytamy: Achilles, Hektor, Odys to nic innego do głowy nam przyjść nie może. Zaś @petroniusz cytuje nam pierwsze strofy epopei (w przekładzie I.Wieniewskiego – chyba lepszym? – brzmią one:
„Gniew Achillesa, syna Peleja, opiewaj bogini,
Gniew złowrogi, co krocie klęsk na Achajów sprowadził,”).
Tymczasem śmierć Achillesa od strzały Parysa, podział łupów i samobójstwo Ajasa tym spowodowane to nie jest już historia z „Iliady”, która kończy się na księdze XXIV. Wypadki dalsze (cyt):”..śmierć Achillesa od strzały Parysa, która ugodziła go w piętę, oraz zdobycie Troi przy pomocy drewnianego konia, nie mieszczą się już w ramach epopei Homera.”(koniec cytatu ze wstępu wyżej wymienionego tłumacza „Iliady”).
W tym miejscu wyrażam wdzięczność p. Szamałkowi, bo gdyby nie poruszony temat Ajasa, tkwiłbym razem z nim w „Iliadzie”. No dobrze, ale wobec tego czy i gdzie Homer opisał dramatyczna historię syna Telamona? Może mnie ktoś oświeci?
2. Wątek poboczny (moja specjalność): na hasło AJAX starsi bywalcy maja przed oczami charakterystyczny dwustożkowy pojemnik z proszkiem do szorowania, młodsi zaś zapewne klub piłkarski z Amsterdamu, tylko takie wykopaliska jak ja grzebią się jeszcze w czasach homerowych.
Pozdrowienia
18 stycznia o godz. 1:19 1542
Mity greckie po raz pierwszy czytalem jeszcze w podstawowce – jakies opracowanie dla mlodziezy, nie pamietam czyje (ktos z miedzywojennego dwudziestolecia?). Byla tam wyprawa po Zlote Runo, prace Heraklesa, Tezeusz, Perseusz i oczywiscie Meduza; reszty nie pamietam. Bardzo mi sie podobaly. Zaraz pozniej dobralem sie do Parandowskiego (Eros na Olimpie). Po ukazaniu sie serii ceramowskiej w Polsce dostalem, czy kupilem – juz nie pamietam, Gravesa, ktory odarl mity z calej poezji. Bylo to bardzo pouczajace, ale to nie Parandowski. Musze sie przyznac, ze Ajaks byl mi znany o tyle o ile, ale nie bliski.
Poznalem tez inne ajaxy (te do szorowania), kiedy zona wrocila z wizyty w Nowym Jorku w 1965 roku.
Caly wpis i komentarzebardzo ciekawe i jakies spokojne. Boicie sie Gorgony, czy co? A moze bysmy sie o cos poklocili? 😉
18 stycznia o godz. 9:54 1543
@Vera:
Ale czy polityczne oszustwo nie może stać się symbolem?
@Werbalista:
Jak zawsze – dziękuję za poszerzenie wpisu o dodatkowe informacje.
@magistervetus:
Faktycznie, niektóre trendy w sztuce pozwalają artyście „zsumować” poszczególne aspekty danego wydarzenia w całość, tak jak w przypadku Guerniki. W efekcie jednak mamy symbol danego wydarzenia, raczej niż wierne jego przedstawienie.
Oczywiście, można też malować obrazy zawierające kilka następujących po sobie scen (czyli, jak napsałem we wstępie, podjąć próbę ciągłej narracji). Jakkolwiek artysta by się jednak nie starał, znów będzie to technika „poklatkowa”, bez faktycznej ciągłości, a każda ze scen stawia przed problemem, o którym traktuje wpis – który dokładnie moment wybrać?
Ech, MOMA… Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł odwiedzić;)
@emes5756:
Przyznam, że nie pamiętam, kto pierwszy i gdzie opisuje los Ajaksa – sprawdzę i dam znać.
@magistervetus:
proszę nie wywoływać wilka z lasu;) Jak już się mamy o coś pokłócić, to możemy o to, jak przedstawiać mity – mi się akurat zawsze dużo bardziej podobało ujęcie Gravesa niż Parandowskiego…
Pozdrawiam, miłego dnia!
18 stycznia o godz. 13:07 1544
@Pan Szamałek
Albo symbolem oszustwa (temat wyczerpany na tym blogu).
Mnie bardziej interesuje trwający tysiące lat proces symbolizacji sztuki. Od techniki „poklatkowej” do abstrakcji, co lepiej ode mnie pokazał @magistervetus. I tu chyba niema Pan racji bo samo „sumowanie” nic nie oznacza. Dopiero wyższy poziom abstrakcji, albo symbolizacji, otwiera inne perspektywy.
Zresztą proces symbolizacji nie został do dzisiaj zakończony. A najweselszym tego przykładem są.. telewizyjne prognozy pogody (wtorek, środa, czwartek). Mimo 80 lat. Do dzisiaj nikomu nie udało się znaleźć odpowiedniego wyrazu. Wesołe to, ale okazuje się, że bardzo trudne.
@emes5756 i nie tylko
Dzięki za informacje. Z wiekiem rośnie mój brak wykształcenia.
18 stycznia o godz. 15:47 1545
Re Vera ” Z wiekiem rośnie mój brak wykształcenia.”
Niecalkiem. Z wiekiem rosnie samokrytycyzm – wiem, ze nic nie wiem.
Dlatego rozne odkrycia sa dokonane przez „niedoukow” ktorzy nie wiedza, ze czegos nie da sie zrobic, podczas gdy madrzy, uczeni w pismie wiedza, ze cos jest niemozliwe 😀
18 stycznia o godz. 16:27 1546
postac ajaksa wydaje sie byc wsrod starożytnych popularna;
np. swetoniusz( w „zywotach cezarów”) przytacza taka anegdotę
o auguscie, ktory probowal także sił jako pisarz, własnie w tym temacie:
na pytanie jednego z senatorów jak idzie praca nad dramatem „ajaks”,
odpowiedział – rzucił sie na gąbkę*).
————————————————-
*) pisano wówczas kredą na tabliczkach
18 stycznia o godz. 18:55 1547
Jeszcze jeden wątek poboczny: skąd (i od kiedy jest stosowana) wzięła się popularna pisownia imienia naszego bohatera: AjaX, zamiast AjaS, którą się posłużyłem w ślad za zacytowanym tłumaczem „Iliady”. Tłumaczenia zaś pochodzi z lat 50-tych, więc nie jest zbyt stare.
@Vera
Też to obserwuję (co rośnie z wiekiem) z tym, że u mnie rośnie świadomość powiększającego się obszaru wiedzy (to mnie nastraja optymizmem) i jednocześnie świadomość malejącego zasobu wiedzy własnej (pamięć! – i to mnie nastraja rezygnacyjnie) – czyli w liczniku (co ja wiem) mamy funkcje wykładniczo malejącą a w mianowniku (ogólne zasoby wiedzy) wykładniczo rosnącą.
19 stycznia o godz. 3:36 1548
Graves i Parandowski
Na pewno czytalem wiecej Gravesa niz Parandowskiego – lata temu mialem dusze badacza. Teraz, kiedy czytam to tylko dla PRZYJEMNOSCI, z calym szacunkiem dla p. Henryka Krzeczkowskiego, jego przeklad nie da sie porownac – nazwijmy to – do interpretacji literackiej Parandowskiego. Parandowskiego czytam nie tyle dla informacji o greckiej mitologii, o ile dla piekna jezyka. Alchemia slowa lezy zawsze kolo mojego lozka, tylko dlatego, ze lubie piekna polszczyzne – i nic wiecej.
Corka Homera stoi na polce; zabawe z greckimi mitmi przezylem i nadal nia zyje – long live Graves! Sto lat dla Parandowskiego!
19 stycznia o godz. 5:18 1549
„niektóre trendy w sztuce”
prądy?
19 stycznia o godz. 20:42 1550
Chyba bliżej mi do koncepcji Very (wyrażonej w drugiej części Jej postu). Scena przedstawiająca „moment przed”, najczęściej jest bardziej sugestywna/dramatyczna, gdy wiemy, co nastąpi później. Jeśli nie wiemy, to może być ewentualnie intrygująca (ale niekoniecznie). Znając skutek, możemy skupić sie na przyczynach, historii bohatera itd. (za to nie znając skutku możemy skoncentrować się na detalach, ale nie mają one w sobie raczej dramatyzmu). Dlatego Waza B może robić wrażenie „dramatyczniejszej”, tylko dla osób znających ten mit. Wskazane przez autora zdjęcia nie obrazują sytuacji, która musi się skończyć w określony sposób, nie dopowiadają i nie przesądzają – tym moim zdaniem różnią się od przedstawienia Ajaksa na wazie B, która właśnie pozwala skupić się na „momencie przed” (możemy sobie wtedy dopowiadać, co mógł czuć lub myśleć wtedy Ajaks). Nie jestem tylko pewny, czy w jakiś szczególny sposób łaczy się takie ujęcie (tj. skupienie się na przyczynach — czy raczej na „momencie przed”) z jakimś tzw. postępem czy rozwojem zmysłów pozwalających rozumieć bardziej wysumblimowane symbole, a raczej z nabytą wiedzą.
20 stycznia o godz. 10:49 1551
@ magistervetus:
tak, prądy – przepraszm, wkradł mi się anglicyzm.
@ KP:
Faktycznie, ma Pan rację – bez świadomości, co stanie się potem, sceny „na chwilę przed” mają słabszy, albo może raczej inny, wyraz. O ile w przypadku zdjęcia z dzieckiem i sępem niepotrzebne są dodatkowe informacje, by dośpiewać sobie zakończenie, to z Ajaksem jest rzecz jasna inaczej.
@ emes5756:
W Grece pisze się Αἴας, w łacinie – Aiax. Skąd ta transformacja – nie mam pojęcia, może nam powie jakiś lingiwsta…
@ byk:
Dziękuję za przypomnienie tego fragmentu Swetoniusza. Przynajmniej August zachował jeszcze tyle samokrytyki, żeby nie promować swojej kiepskiej literatury, nie każdy władca może pochwalić się takim umiarkowaniem – że wspomnę tylko „Ruhnamę” ś.p. Turkmenbaszy Nijazowa. Podobnież zagraniczne firmy musiały tłumaczyć to dzieło na rodzime języki, żeby dostać pożądany kontrakt…
@ Vera:
Ja najbardziej lubię prognozę pogody Wojciecha Manna:
http://www.youtube.com/watch?v=ar6MA4Y87bY 😀
20 stycznia o godz. 12:13 1552
przypomnial mi sie filoksenos,
ktory krytykowal tyrana syrakuz, dionizjusza starszego, za kiepska tworczosc literacka,
za co zostal zeslany do kamieniolomow…
po pewnym czasie poeta zostal ulaskawiony i dionizjusz zaprosil go na swoj „wieczor literacki”…
gdy ledwo wladca zaczal czytac, filoksenos wstal i ruszyl w kierunku wyjscia…
„a ty dokad?!” wrzasnal tyran
„do kamieniolomow”
20 stycznia o godz. 12:21 1553
Słynna i piękna historia:) Morał z tego taki, że wszelkiej maści władcy powinni publikować na emeryturze bądź zza grobu…
20 stycznia o godz. 17:20 1554
@Pan Szamałek
No właśnie o to chodzi. To jest sztuka. A przynajmniej jej poszukiwanie. O to mi chodziło. Tylko ten Mann jakoś wyszczuplał ostatnio. Historycznie.
20 stycznia o godz. 23:59 1555
Czytalem – niestety zupelnie wyszlo mi z pamieci czyja – krytyke postepowania Filoksenosa, ktory wykazal sie calkowitym brakiem manier, taktu i zrozumienia dla mak tworczych porodow 😉
Jak sobie przypomne, to skwapliwie doniose czyje to byly wynurzenia 🙂
23 stycznia o godz. 4:19 1558
@ byk 20 stycznia o godz. 12:13
Bardzo milo, ze wspomnial Pan Dionizjusza Starszego, ktory choc byl srogim tyranem Syrakuz, to jednak wiaze sie z nim wiele legend. Anegdota o Filokesnosie jest tylko jedna z nich. Inna, bardzo slynna jest legenda o Damonie i Pytiaszu, legenda o prawdziwej przyjazni. Rzekomo tez slynna legenda o „mieczu Damoklesa” miala miejsce na dworze Dionizjusza Starszego, choc niektore opinie sklaniaja sie ku jej umiejscowieniu na dworze jego syna Dionizjusza Mlodszego – tez tyrana.
Mimo, ze Dionizjusz Starszy niewatpliwie byl tyranem i wrogiem greckiej demokracji, to jednak zgromadzil na swoim dworze wielu owczesnych intelektualistow, miedzy innymi: wybitnego historyka, Filistosa z Syrakuz, autora Historii Sycylii; wielkiego filozofa, ucznia Sokratesa – Platona, a takze wspomnianego przez Szanownego Pana – Filoksenosa z Kytery, slynnego wowczas poete i kompozytora, ktorego jednym z wybitniejszych dziel byly dytramby i poemat liryczny, w nowej wowczas formie, przypominajacej opere komiczna, a opisujacej losy potomkow Eaka – czyli rowniez Ajaksa, ktorego Eak byl dziadkiem. I tak oto wrocilisimy do punktu wyjscia, czyli smierci Ajaksa.
A losowi Filoksenosa trudno sie dziwic, jako, ze nasmiewal sie okrutnie z Dionizjusza Starszego, zwlasza w swoich kompozycjach (bo trudno nazwac je samymi wierszami, jako, ze byly to dziela sceniczne z wlasnorecznie skomponowana muzyka), takich jak „Cyklopi”, czy „Wieczerza” – satyrami na Dionizjusza Starszego i jego dwor.
Pozdrawiam.
23 stycznia o godz. 10:59 1559
jeszcze jeden poeta grecki,
warty uwagi:
Konstantinos Kavafis
Dla wielu ludzi nadchodzi godzina
gdy im przychodzi wielkie Tak powiedzieć lub wielkie Nie.
Wtedy widzisz, kto już gotowe majac Tak,
wybiega prosto ku chwale swej i przekonaniu.
Ten, który przeczy – nie żałuje;
spytany znowu – Nie, powtórzy.
Lecz owo – sprawiedliwe – Nie,
skrzywi mu życie.
spolszczył
@byk
23 stycznia o godz. 17:02 1560
Ale Ajaksow pod Troja bylo dwoch:
Syn Telamona, brat Teukra i Syn Oileusa.
24 stycznia o godz. 15:40 1562
@ Werbalista:
Warto jednak wspomnieć, że pobyt Platona na Sycylii zakończył się średnio… Przy okazji: ponoć, kiedy Heidegger wrócił po wojnie na uczelnię, jeden z jego kolegów, nie podnosząc głowy znad gazety, przywitał go słowami: „Wróciliśmy z Syrakuz?”.
@ byk:
Dziękuję za wklejenie (i przetłumaczenie!) wiersza Kavafisa; bardzo go sobie cenię!
@ magistervetus:
Tak, tzw. Ajaks Mniejszy i Większy – w tym wpisie mowa jest o znacznie słynniejszym Ajaksie Większym, synu Telamona.
24 stycznia o godz. 16:30 1563
@ Jakub Szamałek 24 stycznia o godz. 15:40
Szanowny Autorze. Dla wszystkich wymienionych przeze mnie intelektualistow pobyt na dworze Dionizjusza Starszego skonczyl sie „srednio”. Filoksenos – juz wiadomo. Filistos – wygnany z Syrakuz, powrocil dopiero po smierci Dionizjusza Starszego. Platon – sprzedany w niewole. Nikt nie twierdzi, ze zycie pod panowaniem tyrana bylo lekkie.
Pozdrawiam.
24 stycznia o godz. 17:17 1564
Pan Szamałek
Niektóre wyjazdy na Wyspy kończą się jak wycieczki na Sycylię (statkiem).
Proszę uważać, żeby Pana jak Platona…
24 stycznia o godz. 17:20 1565
Zaręczam Panią, że nie próbuję na Wyspach wdrażać żadnych utopii, nie przyjechałem też na zaproszenie Davida Camerona – losu Platona więc, miejmy nadzieję, nie podzielę. Pozdrawiam!
24 stycznia o godz. 20:12 1566
„Pan Szamałek
Niektóre wyjazdy na Wyspy kończą się jak wycieczki na Sycylię (statkiem).
Proszę uważać ”
Albo jak na Isola del Giglio – w wodzie!
24 stycznia o godz. 20:45 1567
@Pan Szamałek
Poza wszystkim, po Platonie i jego pobycie w Syrakuzach, zachowały się także „Listy”, więc jeżeli już, to radził bym podążać tym tropem. I my tu wtedy też zapewne skorzystamy…
24 stycznia o godz. 21:21 1568
@P.Szamałek
P.s.: do mego wpisu z 17.01: wpadłem na trop wzmianki o śmierci Ajasa. W pieśni 3 „Odysei” Nestor opowiada Telemachowi (który wyprawił się na poszukiwanie śladów Ojca-Odyseusza):
„…gdyśmy dobywali ów gród Pryjamowy-
Najmężniejsi z Achiwów dali tam swe głowy:
Tam legł Ajas, ów witeź jak Ares waleczny;
Tam Achilles, tam Patrokl, druh jego serdeczny,…”
Dalszych szczegółów brak, poszukiwania trwają…
(Autor tłumaczenia niezidentyfikowany, mnie się podoba…)
25 stycznia o godz. 16:08 1569
Na tropie Ajasa – cd (wątek trochę poboczny):
P.Szamałek zmusił (= sprowokował/= zachęcił) mnie do sięgnięcia po latach do „Odysei” (za co Mu dzięki), i tam w pieśni 4-tej Menelaos opowiada Telemachowi o swoich przygodach i cytuje opowieść „starca morskiego Proteusa” o losach wodzów achajskich powracających spod Troi, m.i.(cytuję za anonimowym przekładem):
„…Ajas z swymi okręty dno morskie zgruntował…
…Wzburzony go ocean schłonął bez pogrzebu.
Tak skończył Ajas, wodą zalawszy się słoną…”
Homer (a właściwie Posejdon) więc Ajasa uśmierca. Ale którego? „Naszego” samobójcę, czy tego drugiego? Na ten temat brak wzmianki. Poczytam sobie dalej, może się dowiem. Jak się dowiem, to opowiem.
25 stycznia o godz. 16:13 1570
Jak porównamy to co Homer napisał w pieśni 3-ej z tym co w pieśni 4-tej i założymy, że Autor był przytomny, to w pieśni 4-tej topi się TEN DRUGI Ajas. Poczytam jednak dalej, może będzie jeszcze jakiś trzeci? Pozdrowienia!
25 stycznia o godz. 16:14 1571
Widzę, że wziął Pan sprawę w swoje ręce – powodzenia, i proszę się pochwalić ewentualnymi odkryciami!
25 stycznia o godz. 19:52 1572
emes5756 25 stycznia o godz. 16:13
Wydaje sie, ze na pewno chodzi o Ajaksa Mniejszego, lub „Lokryjskiego”. Tak przynajmniej wyjasnia to Apollodor, wedlug ktorego Ajaks Mniejszy mial dopuscic sie gwaltu na Kassandrze, kaplance Ateny, w jej swiatyni. Atena rozgniewana ta obelga wezwala Achajow do zabicia Ajaksa Mniejszego, ten jednak uratowal sie, chroniac sie wewnatrz oltarza (nienazwanego) bostwa, a potem zostal uwolniony od zarzutow, skladajac przysiege, ze jest niewinny. Nie powstrzymalo to Ateny od zniszczenia na morzu wielu achajskich okretow, a pozniej takze flotylli Ajaksa Mniejszego przy brzegach wyspy Eubei. Ajaks Mniejszy i tym razem z opalow tych wyszedl bez szwanku, ladujac na glazie wystajacym ponad fale. Dopiero, gdy zaczal chelpic sie, ze nawet bogowie nie moga go zabic, Posejdon – dotychczas mu przychylny – rozszczepil swym trojzebem glaz -do ktorego przywarl Ajaks, powodujac jego smierc przez utoniecie. Jego cialo zostalo wyrzucone na ostre ostre kamienie, zwane potem „glazami Ajaksa”.
Duch jego po smierci mial przebywac na Wyspie Wezy, obecnie Zimnyj Ostrov – polozonej na Morzu Czarnym i nalezacej teraz do Ukrainy. Wsrod Lokryjczykow byl bohaterem narodowym i legenda glosi, ze w bojowym szyku zawsze pozostawiano puste miejsce dla Ajaksa, tak, jakby walczyl w ich szeregach.
Inne opisy smierci Ajaksa Mniejszego mozna znalezc u Filostratesa oraz komentatorow Likofrrona.
Pozdrawiam.
26 stycznia o godz. 16:29 1576
@P.Szamałek, @Werbalista
No to mam casus Ajas wyjaśniony niezbicie, do końca i szczegółowo – jak zwykle dzięki niezrównanemu Szanownemu @ Werbaliście. Podziękowania! Tak się zawsze kończy, gdy do dzieła bierze się profesjonalista zamiast miłośnika (=amatora). Pozdrowienia!