Kilka tygodni temu ponownie zawitałem w Paryżu. Tak się szczęśliwie złożyło, że trafiłem na wystawę czasową w Musee Maillol, „Pompei. Un art de vivre” [Pompeje. Sztuka Życia]. Nad Sekwanę zjechało wiele skarbów, które rzadko opuszczają Włochy: piękny dzbanuszek w kształcie kobiecej głowy (fot.), bogato zdobiona skrzynia (fot.), a nawet liczne freski (fot., fot.) czy cała fontanna, udekorowana mozaiką z kamienia i muszli (fot.).
Nie bez zaskoczenia donoszę jednak, że największe zainteresowanie zwiedzających wzbudziły inne eksponaty, które łączy wspólny mianownik. Jaki – zapewne domyślicie się Państwo błyskawicznie.
Jedna z sal wystawowych została opatrzona ostrzeżeniem, że wchodzi się tam na własną odpowiedzialność i należy się dwa razy zastanowić nad tym, czy wprowadzać tam dzieci. Nie dziwię się tym przestrogom; faktycznie, niektóre z wystawionych tam obiektów mogłyby małoletnim śnić się po nocy.
Cała ta boczna salka byla bowiem wypełniona fallusami: była tam jedna ze słynnych brązowych lampek składająca się z samych członków, zespolonych w dziwaczną chimerę (fot.), malowidło przedstawiające karzełki płynące w dół Nilu na łodzi o dość sugestywnym kształcie (fot.), czy taka oto gustowna tacka na przysmaki:
Fot. Autor
Zwiedzający o słabszych nerwach i rodziny z dziećmi, które ominęły niepoprawną boczną salę, i tak nie uchroniły się przed najazdem starożytnych genitaliów. W ekspozycji dotyczącej ogrodów czyhała bowiem na nich kolejna odważna, jak na nasze standardy, rzeźba. Choć charakteryzuje ją doskonała obróbka kamienia, nietypowa fizjonomia i śmiała poza, to większość Paryżan zwracała uwagę na inny jej element.
Fot. Autor
Ten hojnie obdarzony przez naturę jegomość służył jako fontanna – doprowadzająca wodę rura wchodziła w jego ciało przez otwór w plecach, i wiodła do wiadomego miejsca. Ta wszechobecność fallusów nie dowodzi jednak wcale jakiejś szczególnej manii paryskich kuratorów, którzy wygrzebali w magazynach Neapolu najbardziej szokujące eksponaty – przedstawienia tychże narządów a także scen seksu (przykłady – np. tu) były faktycznie w Pompejach wszechobecne.
Nie omawiam tych obiektów po to tylko, by Państwa szokować – chciałbym raczej skłonić do przemyśleń nad tym, jak różne mogą być normy dotyczące przestrzeni publicznej. W niektórych społeczeństwach narządy rozrodcze są tematem tabu i brak jakichkolwiek ich przedstawień, w innych, tak jak u nas – są czymś wstydliwym, ale i naładowanym silnym ładunkiem erotycznym. Z kolei wśród Rzymian fallus był wszechobecny, co pokazuje, jak inny był stosunek „ojców europejskiej cywilizacji” do ciała, przynajmniej męskiego. To inne podejście do cielesności odgrywało zapewne kluczową rolę w kształtowaniu kulturowych kodów regulujących to, co „wypada”, a co nie. Z kolei patriarchalny charakter rzymskiego społeczeństwa determinował zapewne to, że choć na przedstawienia męskich narządów rozrodczych można było natknąć się na każdym rogu, to kobiece organy rzymskich artystów i rzemieślników już nie inspirowały.
Co ciekawe, ta wszechobecność fallusa oznaczała też częściowe jego odarcie z seksualności. Jeśli nosiły go na szyi dzieci, płaskorzeźby go przedstawiające wmurowywano w ściany piekarni, zdobiono nim lampki, biżuterię i naczynia, skoro służył jako amulet, symbol religijny i obiekt żartów, to jego erotyzm był rozmyty, niejednoznaczny, zależny od kontekstu. O ile dla nas wzwiedziony fallus zawsze wzbudza skojarzenia z seksem, to w starożytnym Rzymie wachlarz jego znaczeń był dużo szerszy. Warto o tym pamiętać zwiedzając Musee Malliol – łatwiej się wówczas nie rumienić.
J. Szamałek
5 grudnia o godz. 13:05 1390
Szanowny Pani Redaktorze. Jak zwykle dziekuje za swietny wpis, ale mam kilka uwag.
„Zwiedzający o słabszych nerwach i rodziny z dziećmi, które ominęły niepoprawną boczną salę, i tak nie uchroniły się przed najazdem starożytnych genitaliów….Nie omawiam tych obiektów po to tylko, by Państwa szokować – chciałbym raczej skłonić do przemyśleń nad tym, jak różne mogą być normy dotyczące przestrzeni publicznej.”
Uwazam, ze to niesamowicie charakterystyczne jak w naszej kulturze „szokuja” przedstawienia cielesnosci a nie przemocy. Wprawdzie przemoc w sztuce jest oczywiscie rzadko kiedy bardzo drastycznie pokazana, ale nigdy nie ostrzega sie osob o slabych nerwach i dzieci, ze w sali beda obrazy rzezi badz mnostwo realistycznych ukrzyzowanych Chrystusow. Wiekszosc z nas przejdzie przez zycie widzac na zywo wiecej organow rozrodczych niz przemocy a jednak nadal uwazamy, ze to pierwsze jest bardziej szokujaca i nie powinno byc pokazywane w przestrzeni publicznej – filmach, sztuce czy rzebie (szczegolnie Amerykanskich gdzie film do lat 17 moze miec sceny drastycznej przemocy, ale do seksu moze tylko nawiazywac).
Druga moja uwaga jest do tego fragmentu
„Z kolei patriarchalny charakter rzymskiego społeczeństwa determinował zapewne to, że choć na przedstawienia męskich narządów rozrodczych można było natknąć się na każdym rogu, to kobiece organy rzymskich artystów i rzemieślników już nie inspirowały.”
Przyznam, ze sie nie zgadzam i mysle, ze Pan Rekdaktor sam zauwazyl pewna sprzecznosc .
„Co ciekawe, ta wszechobecność fallusa oznaczała też częściowe jego odarcie z seksualności.”
Zdaje sie wiec, ze fallus w tym kontekscie fallus zazwyczaj nie byl obiektem seksulanym ale raczej symbolem wladzy badz innych meskich przymiotow. Przez tysiaclecie, i dzis, gole kobiece ciala nie sa pokazywane dlatego, ze zyjemy w matriarchacie, ale dlatego, ze sytuacja jest wrecz przeciwna. Kobiece cialo jest pokazywane jako obiekt seksulany bo taka ma glownie role w patriarchalnym spoleczenstwie. W Pompejach z kolej gole meskie cialo nie mialo takiego wydzwieku seksualnego i jego pokazywanie nie bylo aktem uprzedmiotowienie mezczyz.
6 grudnia o godz. 13:46 1391
27.10.2011 oglądałem ekspozycje w Museo Archeologico Nazionale w Neapolu,łącznie z Gabinetto Segreto/wstęp dla młodzieży powyżej 14 lat/.Nikt ze służb porządkowych tych ograniczeń nie przestrzegał.
Co do eksponatów to zaskakują kunsztem wykonania i pomysłowością.
Na mnie największe wrażenie zrobiło łoże z domu publicznego wykonane z brązu.
Ekspozycja nie jest podstawą do zgorszenia.
Przekazuje nam informacje o pojmowaniu seksualności przez mieszkańców Pompejów.
Wszak seksualność była i jest cząstką kultury.
Informacja o wystawie w Paryżu świadczy jak liczne są zbiory tego rodzaju.
W galotach w Museo Archologico są zamieszczone informacje o czasowym eksponowaniu w innych muzeach,np.w Halle w Niemczech.
.
7 grudnia o godz. 10:17 1394
Czytałem gdzieś, że w starożytności, inaczej niż obecnie, ideałem było posiadanie małego, zgrabnego członka. Duże członki uważane były za groteskowe, komiczne.
7 grudnia o godz. 10:42 1395
@ M.: jesli chodzi o punkt pierwszy, to calkowicie sie z Pania zgadzam – nie przestaje mnie zadziwiac, jak dalece posunieta jest nasza tolerancja dla przemocy, czy raczej jej obecnosci w szeroko rozumianej kulturze, i jak malo jej mamy dla spraw zwiazanych z seksualnoscia. Nie zdrowiej byloby na odwrot? Rzymianie byli przynajmniej zrownowazeni, nie przeszkadzala im ani ekstremelana przemoc, ani wszechobecne odwolania do seksu:)
Punkt drugi: w duzym stopniu tez sie zgadzam, choc juz nie do konca. Faktycznie,, fallus byl poniekad odarty z seksualnosci – ale jednoczesnie byl kojarzony z wieloma pozytywnymi cechami (np. odstrasza zlo, symbol szczesliwosci). Narzady kobiece z kolei takich konotacji nie mialy, i byly w przestrzeni publicznej nieobecne. Dzis z kolei kobiece cialo – ale nie kobiece narzady! – sa wszedzie, ale chyba niekoniecznie dlatego, ze uznawane sa za wartosciowe same w sobie, tylko zeby pobudzac mezczyzn. Jak widac, patriarchat moze miec niejedno oblicze:)
@ tk1940: witam serdecznie na blogu! Ja niestety w Neapolu nie bylem, choc zbiory jego muzeow znam dosc dobrze z katalogow. Tez jestem zdania, ze nie ma co sie oburzac rzymskimi „sprosnosciami”, tylko nalezy traktowac je jako dokument historyczny – ale nie wszyscy sa w stanie/ chca podchodzic do przeszlosci z taka emocjonalna rezerwa.
@ Maciek Fronski: wszystko sie zgadza, nawet o tym kiedys pisalem – prosze rzucic okiem tu:
http://sztukaantyku.blog.polityka.pl/2009/12/11/im-mniejszy-tym-lepszy-czyli-starozytnych-portret-intymny/
Pozdrawiam serdecznie komentatorow i czytelnikow!
9 grudnia o godz. 12:35 1396
salve!
zazdroszcze podrozy!
no i nie dziwota, ze mysli panskie ida w kierunku hermesa,
boga wloczykijow…
a´propos kij:
czesto zapominamy, ze te proste narzedzie jest fundamentem naszej cywilizacji.
9 grudnia o godz. 12:50 1397
Dziekuje! Te czeste wizyty w Paryzu sa mozliwe tylko dzieki pociagowi pod kanalem La Manche (cudowna sprawa!) i rodzina, ktora zapewnia mi bezplatny nocleg… A kij to faktycznie bardzo wielofunckyjne narzedzie:)