Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Sztuka antyku - Starożytność jakiej nie znacie Sztuka antyku - Starożytność jakiej nie znacie Sztuka antyku - Starożytność jakiej nie znacie

30.09.2011
piątek

Krokodyl w Nilu, przed laty tylu a tylu…

30 września 2011, piątek,

Pamiętam, jak mając lat -naście, przeczytałem pierwszą poważną książkę o kulturach Mezoameryki. Jakże obcy i niezrozumiały musiał być ten świat dla Europejczyków: bóstwa o głowach węży, wyrywanie bijących jeszcze serc, przeciąganie cierni przez język, czy wreszcie –  wojownicy odziani w  lamparcie skóry.

Źródło: Wikimedia, fot. FAMSI. Codex Magliabechiano

Zastanówmy się jednak – czemu ktoś chciałby ruszyć do boju w kocim futrze? Nie chroni ono ciała dużo lepiej, niż materiał, a przecież zdobyć je pewno nie było łatwo. Prędzej można by było zrozumieć zbroję z pancerników – ale lampart? Można chyba bezpiecznie założyć, że za wyborem skóry tego drapieżnika nie stały czynniki praktyczne, lecz symboliczne. Zakładając na siebie skórę dzikiego kota, aztecki wojownik informował swoich przeciwników, że nie zna strachu i wie, jak posługiwać się bronią (jakoś musiał ten strój zdobyć!), a poza tym mógł sprawiać wrażenie, jakby sam stał się po części lampartem, przejął część jego cech i sił.

Dla konkwistadorów, zapuszkowanych w kirysy i moriony, wybór takiego stroju musiał wydawać się egzotyczny, i, co tu dużo mówić, raczej głupi –  żołnierze Starego Świata woleli się zdać na zupełne przyziemne właściwości metalu, niż symboliczną moc skór dzikich zwierząt. Ale nie zawsze tak było… Zwiedzając galerię rzymską British Museum można natknąć się na taki oto nietypowy eksponat (przepraszam za jakość zdjęcia; ktoś nadgorliwie wypucował szybę gabloty i nie sposób było uniknąć odbicia. Lepsze zdjęcie można znaleźć pod tym adresem):

Fot. Autor

Jak, mam nadzieję, widać,  jest to zbroja – zrobiona z krokodylej skóry. Znaleziono ją w środkowym Egipcie, w jaskiniach regionu Manfalout. Niestety, wydobyto ją w trakcie amatorskich wykopalisk w XIX wieku i o kontekście odkrycia nic więcej nie wiadomo. Przy pomocy techniki radiowęglowej udało się krokodyli pancerz wydatować na III w. n.e.

Eksperci od rzymskich legionów utrzymują, że ta zbroja jest wzorowana na rzymskim żołnierskim ekwipunku. Ja tego podobieństwa prawdę rzekłszy nie dostrzegam, ale zamiast się mądrzyć, zaufam specjalistom… Z tej obserwacji można wywnioskować, że krokodylą zbroję wykonał ktoś, kto albo był legionistą, albo miał z rzymską piechotą bliski kontakt. Kustosze British Museum są zdania, że zbroję tę noszono w trakcie procesji religijnych – w starożytnym Egipcie czczono wszak wiele zwierząt, w tym i krokodyli, i wiemy skądinąd, że przybysze z Italii czasem brali udział w takich kultach. Moim zdaniem jednak można by równie dobrze pokusić się o stwierdzenie, że pancerz z BM wykonano dla chorążego – z zachowanych przedstawień, na przykład tych z kolumny Trajana, wiemy, że nosili oni różnego rodzaju zwierzęce skóry. Jak widać, azteccy wojownicy znaleźliby u Rzymian chyba więcej zrozumienia, niż u hiszpańskich konkwistadorów…

J. Szamałek


 

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 14

Dodaj komentarz »
  1. Przepraszam, że dziś tak krótko – jestem okropnie zabiegany, za tydzień-dwa powinno być lepiej. Pozdrawiam!

  2. Szanowny Autor w pospiechu, a ja rowniez (prawie juz) w locie. Wiec krotko i (mam nadzieje) – na temat:

    1. “Atena” wreszczcie nadeszla, a Szanowny Autor (slangowo) “rozwalil” mnie na pierwszej stronie. Keremaikos, gdzie nigdy nie bylem, choc znam z setek relacji. Ulica Garncarzy, rozwidlajaca sie na lewo w strone cmentarza, a na prawo – w kierunku Eleusis, gdzie idzie doroczna procesja, by uczestniczyc w misteriach. O aferach ujawnienia tajemnic nawet nie wspominam.

    2. Temat ubioru w skory zwierzat. Tez bardzo starozytny zwyczaj. Z braku czasu nie szukam zrodel, wiec wspomne tylko Heraklesa, odzianego w skore lwa nemejskiego, czy husarzy, z zarzucona na zbroje skora rysia.

    3. Rysunek wydaje sie odwrocony, bo wojownik trzyma w lewym reku bardzo ciekawa bron – miecz drewniany, obsadzony kawalkami obsydianu. Bron bardzo okrutna, bo ostra, jak dziament, tyle ze tak bardzo rowniez krucha. Probowalem I swietnie dziala, lecz na zbroi rozleci sie jak szyba.

    4. Szanowny Autor nie wspomnial tez o jeszcze jednej przewadze europejskich rycerzy; konie! Byc moze Szanowny Autor mial okazje brac udzial w polowaniu, lub “steeplechase”, choc to tylko namiastka kawaleryjskiej szarzy. Ani literatura, ani filmy nie potrafia przekazac przerazajacej szybkosci, potegi i terroru koni galopujacych w szyku. Z literatury znam tylko szwajcarskich zolnierzy, ktorzy potrafili stawic czolo takim szarzom.

    Bardzo mi sie jednak podoba, ze Szanowny Autor podjal nieco inny temat, ale tez mi bliski, byc moze – z powodu egzotyki. Tak malo wiemy o kulturze Indian z tego okresu, a jeszcze mniej o okresach wszesniejszych.

    Niesposob tez nie wspomniec o Quezaqcoal’u – tajemniczym bostwie, Toltekow, Majow i Aztekow. Pierzasty waz zawsze mnie fascynowal, a obyczaje Indian jeszcze bardziej. Wedlug relacji franciszkanina Bernarda de Sahgun, Montezuma zaprezentowal fromalna oracje Kortezowi, w ktorej (na podstawie Kodeksu Florentynskiego) mial powiedziec:

    “Zechciales laskawie zejsc na ziemie i swe wody. Na swe wysokie miejsce w Meksyku i objac tron, ktory przez krotki czas dla Ciebie chronilem. Przybyles laskawie, doswiadczajac bolu i trudu.”

    Pieknie to wyrazil, tyle tylko, ze niektorzy eksperci twierdza, ze ta pokora, z ktora przedstawiona byla oracja, akurat zmierzala do odwrotnego celu, bo taka gleboka uprzejmosc u Aztekow, byla swiadectwem wyzszosci w stosunku do ludzi o stojacych nizej na spolecznej drabinie.

    Szanowny Autor, jak zwykle, podaje taki temat, na ktory mozna dyslutowac latami. I bardzo mi sie to podoba. Dziekuje za inspiracje.

    Pozdrawiam.

  3. To były jaguary. Lamparty chyba w Ameryce nie występują. Aztekowie mieli tez formację wojowników przebranych za orły.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Witam.
    Wojna! Czyli to co tygryski (nomen omen) lubią najbardziej.
    .
    W sporym pośpiechu admin narzucił taki trochę skrót myślowy że gubimy się na wirażach. Chodziło zapewne o mimikrę na polu walki zapewnianą przez odzież wykonaną ze spreparowanych zwierząt. I faktycznie generalnie od średniowiecza nie stosuje się w Europie takich metod. Moim skromnym zdaniem uwarunkowane jest to systemem religijnym czyli chrześcijaństwem, gdzie zwierzęta przestały być bogami czy świętymi. Za symbol odstraszania służył na przykład wystylizowany na krucyfiks długi miecz i zakuty łeb wysoko wykwalifikowanego żołnierza, późniejsze epoki nie odwróciły tej tendencji.
    .
    Oczywiście szanowny @Werbalista ma rację: żadne kolokwialne wywody nie zbliżą nas do emocji związanych z osobistym udziałem w potyczce czy bitwie z jakiejkolwiek epoki. Skoro jednak zdamy sobie z tego sprawę, możemy podyskutować na sztuceantyku a później dla uzyskania namiastki wojennych emocji zainstalować sobie Age Of Empires II i przetestować zarówno europejską kawalerię jak i azteckich piechurów lamparcich i orlich.

    Pozdrawiam.

  6. @ witek_w11

    Wojna!!! Prosze laskawie zwrocic uwage na artykul Jacka Zakowskiego, ale szczegolnie na komentarze. Nie biore udzialu w takich dyskusjach, bo podobnie jak Pani Vera, mam raczej zle doswiadczenia.

    Z tym przebieraniem sie w skory zwierzece i dominacja chrzescijanstwa, to troche bym podyskutowal. Rycerze nosili herby na tarczach i helmach, najczesciej przedstawiajace zwierzeta (choc, jasna rzecz, byly tez inne). Lwy, dziki, niedzwiedzie, byki, a i zwierzeta mityczne, jak smoki i gryfy. Wiec, z mojego punktu widzenia, ta fascynacja niebezpiecznymi zwierzetami wcale tak nie znikla w sredniowieczu, ani pozniej. Symbole zwierzat pozostaly i w dzisiejszych armiach i formacjach. Ba, symbole zwierzat pozostaly do dzis na herbach panstw i miast. Berlinski niedzwiedz, amerykanski orzel bielik, czy polski orzel – to najlepsze przyklady.

    Jesli moge sobie pozwolic na przytoczenie anegdoty, to sam Beniamin Franklin byl przeciwny ustanowieniu orla, jako symbolu Republiki. W liscie do corki pisal bowiem, ze orzel to ptak zlodziejski i tchorzliwy, zyjac z kradziezy ryb innym ptakom, a wystrasza go nawet ptak niewiele wiekszy od wrobla. Franklin byl zdania, ze symbolem Ameryki powinien byc indyk, prawdziwie odwieczny mieszkaniec tego kontynentu, odwazny i smialy, broniac swojego terytorium.

    Pozdrawiam.

  7. @Werbalista
    Najpierw offtopic: zabrzmi obrazoburczo ale nie czytałem wcześniej zarówno komentarzy jak całego artykułu. Wynika to z mojego sprymityzowanego odbioru rzeczywistości który każe mi dzielić sprawy na dorywcze (o których za miesiąc nikt nie będzie pamiętał) i uniwersalne: do pierwszej kategorii zaliczam kwestie poruszone w artykule pana Żakowskiego, do drugiej sztukęantyku na przykład. Tym niemniej serdecznie dziękuję za zalinkowanie: jeżeli raz na pół roku przeczytam coś „doraźnego” to lepiej żeby w Polityce niż w Onecie.
    .
    Heraldyka to zupełnie inna para kaloszy! Co z tego że orzeł tchórzliwy skoro pięknie się prezentuje w przeciwieństwie do odważnego lecz szkaradnego indyka. Innym powszechnie pojawiającym się w herbach stworzeniem jest lew, przy czym nie ma żadnego znaczenia że w dawnej Polsce 99,9% ludzi lwa na oczy nie widziało. Tu chodzi o symbole. Tymczasem przywdziewanie spreparowanych zwierząt nie jako odzieży tylko w charakterze utożsamiania się, byłoby bałwochwalstwem gdyż człowiek w chrześcijaństwie został stworzony na podobieństwo boga.
    Pozdrawiam.

  8. @ witek_w11

    Alez mnie Szanowny Pan skonfudowal. Tez dziele sprawy na „dorazne i uniwersalne”. Ale wiem, ze o sztuce antyku bedzie sie toczyla dyskusja za sto, dwiescie i iles tam jeszcze lat. O biezacym kryzysie i wynikajacych z niego niebezpieczenstw nikt nie bedzie pamietal za dwadziescia lat.

    Link podalem, bo wydawal mi sie istotny i ciekawy, a – choc futurologie pana Zakowskiego uwazam za watpliwa, to jednak ciekaw jestem kazdej alternatywy. Wojna w obecnej geopolitycznej sytuacji wydaje sie bardzo malo prawdopodobna, ale … kto wie?

    Uzycie postaci zwierzat w heraldyce uzywam za symptomatyczne, swiadczace wlasnie o przedluzeniu zwiazkow szczepowych i znaczeniu zwierzat. Fakt, ze Polacy lwa nie widzieli nie jest dla mnie przekonywujacy. Polacy brali udzial w wyprawach krzyzowych, byli tez podroznikami – wiec jednak wiedzieli, co to za zwierze. Rosjanie tez nie widzieli lwa, ale „Lew” Tolstoj i „Leon” Trocki?

    Odnosnie „balwochwalstwa” wole sie nie wyrazac, bo wkroczylibysmy w osobiste odczucia i wierzenia.

    Pozdrawiam.

  9. Drodzy Państwo! Ja jak zwykle obok tematu.
    Dzisiaj na stronie Polityki mamy artykuł Pani Krzemińskiej o kolorze w sztuce nie tylko antycznej. Ten artykuł stawia w nieco innym świetle zarówno poprzednie na tym blogu rozważania o sztuce, jak i aktualny artykuł, który można w zasadzie traktować jako szczegółowe spojrzenie na ubiór, kolor, czy magię. Pytanie moje: Czy za ubieraniem w kolorowe skóry zwierząt stoją te same przekonania, które powodowały, że „ochrą barwiono ciała zmarłych i wkładano ją do grobów już 100 tys. lat temu”.

    Obawiam się, że nasze wyobrażenia są ciągle zbyt mocno pod wrażeniem wysublimowanej bieli i duchowej głębi rzeźb antycznych, co w rzeczywistości jest tylko skutkiem tego, że wyblakły i straciły kolor. Dodam jeszcze obraz kolorystycznej mozaiki (albo chaosu czyli pstrokacizny) jeszcze w europejskim Renesansie.

    Cieszyłabym się, gdyby Pan Szamałek, Werbalista czy Witek spróbowali małej syntezy. Bo ja pozostaję przy mojej tezie, że sztuka, o której dyskutujemy, to wytwór dopiero XIX wieku. A tamto to sztuka użytkowa, czyli rzemiosło.

    Jeśli chodzi o Ameryki to mnie interesuje także analiza, czy podobieństwa z Eurazją są wynikiem wspólnych cech psychiki ludzkiej, czy jednak była jakaś wymiana kulturowa.
    Pozdrawiam

  10. Szanowna Pani Vera, teraz dopiero ustawila poprzeczke bardzo wysoko.
    Szczerze mowiac, nigdy specjalnie nie zajmowalem sie rola koloru w historii, natomiast wiem z dostepnych przekazow, ze kolor odgrywal istotna role we wszystkich kulturach i cywilizacjach. Jedyny szkopul to fakt, ze uzyskanie barwnikow bylo bardzo kosztowne, wiec na barwne odzienie mogli sobie pozwolic tylko ci najbardziej zamozni. Biedniejsi rowniez starali sie ozdobic, uzywajac naturalnych barwnikow, tle, ze nietrwalych, albo szkodliwych. Uzywano wegla drzewnego zamiast henny, olowiu do wybielenia cery, albo – przeciwnie – do uzyskania czerwonego koloru, na przyklad na “triumf” rzymski. Ludzie biedniejsi ubierali sie jednak w domowo zrobione tkaniny, o naturalnych barwach. Moim zdaniem tak bogato zdobiono publiczne budynki, aby dac ludziom wrazenie obecnosci w obliczu czegos wyjatkowego. Warto tez dodac, ze w miastach zycie toczylo sie na forum publicznym, a dom byl miejscem przechowywania rzeczy i – sypialnia. Troche inaczej to wygladalo we wsiach, ale mieszkancy tez wiekszosc dnia spedzali w towarzystwie innych, a prywatnosc byla luksusem dostepnym tylko najbogatszym, choc i oni otoczeni byli przez slugi, niewolnikow i klientow.

    Nie wiem, czy mam racje, ale wnioskuje, ze stad ozdabianie budynkow publicznych, a takze osob o duzym znaczeniu – kosztownymi i trudnymi do podrobienia barwami, aby przeniesc “szarego” (doslownie) obywatela ze sfery “profanum” do “sacrum”.

    Szanownej Pani Verze chcialbym jeszcze zwrocic uwage, ze krzykliwe barwy nie skonczyly sie z Renesansem. Jeszcze w latach siedemdziesiatych mlodziez uzywala nie tylko krzykliwych barw w ubiorze, ale rowniez malujac swoje ciala. Dopiero niedawno stalismy sie bardziej szarzy, choc moda “ozdabiania” sie przeniosla sie na tatuaze i to nieszczescne samookaleczenie sie, polegajace na robieniu dziur w swoim ciele, aby wpiac tam kolczyk.

    Podobnie nie jestem pewny swego zdania, ale zaryzykowalbym teze, ze to ozdabianie sie kolorem nie wynika z przenikania sie kultur, lecz raczej z naturalnych inklinacji czlowieka. Czytajac i studiujac rozne kultury, na wszystkich kontynentach, a nawet stosunkowo wyizolowane na odleglych wyspach, wszedzie napotykamy na ten sam slad – tendenja do ozdabiania.

    Lecz ta tendencja nie jest przeciez ograniczona do ludzkiego charakteru. W Australii, na przyklad, zyja altanniki – ptaki, ktore w okresie godowym buduja gniazda ozdobione najrozniejszymi przedmiotami w niebieskim kolorze. Skad sie to bierze? Nie wiadomo, bo kolor niebieski w Australii, w naturze prawie nie wystepuje.

    Prosze zwrocic uwage tu:

    http://www.youtube.com/watch?v=tJ32_ijdmLo

    Milego ogladania.

    Pozdrawiam.

  11. Spieszę z odpowiedziami:

    @ Werbalista:

    Przede wszystkim miło mi słyszeć, że doszła do Pana „Atena…” – mam nadzieję, że wrażenia z lektury będą pozytywne.

    W polowaniu nigdy nie uczestniczyłem, ani nie jeździłem konno – za to kiedyś terminowałem w pewnej grupie kaskaderskiej i zajmowałem się machaniem mieczem. Ciekawe doświadczenie – choć nie wydaje mi się, żeby mnie znacząco przybliżyło do zrozumienia czy emocjonalnego pojęcia realiów wojen przeszłości.

    O indyku jako godle USA nie słyszałem – dobrze, że Franklin skupił się na puszczaniu latawców i kopaniu, bo w kwestiach wizualnego PR-u, anachronistycznie rzecz ujmując, sukcesu bym mu nie wróżył.

    Pisze Pan: „Wojna w obecnej geopolitycznej sytuacji wydaje sie bardzo malo prawdopodobna, ale kto wie?”. Czytałem ostatnio książkę „Lords of Finance” Ahameda, o kryzysie 1929. Zawiera ona rozdział, w którym omówione są pisma wydane w 1914 roku, w których dowodzono, że przy panujących wówczas stosunkach gospdoarczych i finansowych wojna jest absolutnie nie do pomyślenia. Bliski jestem zatem pesymizmowi zawartemu w stwierdzeniu „kto wie?”. Racjonalnie rzecz ujmując, woja nikomu nie byłaby dziś na rękę, ale kto mówi, że historią kierują kwestie racjonalne…

    Miło mi też, że podobał się Panu ten mikro-wpis – przypuszczałem, że odwołanie się do Mezoameryki przypadnie Panu do gustu. Pozdrawiam!

    @ Bea:

    Ma Pani całkowitą rację, to nie skóra lamparta, a jaguara. Przepraszam za pomyłkę.

    @ Witek_w11:

    „Moim skromnym zdaniem uwarunkowane jest to systemem religijnym czyli chrzescijanstwem, gdzie zwierzeta przestaly byc bogami czy swietymi”

    Ciekawa myśl. jestem skłonny się zgodzić – faktycznie, w dobie chrześcijaństwa przebieranie się za zwierzęta było zapewne nie do pogodzenia z oficjalną doktryną nt. metafizyki. Chociaż z drugiej strony husarze skrzydła sobie doczepiali, i zdaje się, że podkładali też skóry dzikich kotów pod siodła… A age of empires II to świetna gra, choć ja osobiście wolę serię „Civilization”:)

    @ Vera

    „Czy za ubieraniem w kolorowe skory zwierzat stoja te same przekonania, ktore powodowaly, ze ochra barwiono ciala zmarlych i wkladano ja do grobow juz 100 tys. lat temu”

    Zgadzam się, to ciekawe – ale kto wie, czemu ciała barwiono ochrą? Ja nie mam zielonego pojęcia, i nie bardzo wiem, przy pomocy jakiej metodologii można by się było czegoś w tej kwestii dowiedzieć, zwłaszcza w czasach prehistorycznych…

    „ja pozostaje przy mojej tezie, ze sztuka, o ktorej dyskutujemy, to wytwor dopiero XIX wieku. A tamto to sztuka uzytkowa, czyli rzemioslo.”

    Zgadzam się całkowicie, miałem też nadzieję, że taka teza jest widoczna w moich wpisach – mówimy o sztuce antyku, bo to sztuka według nas.

    Jeśli zaś chodzi o kolor, to nie ulega wątpliwości, że grał znaczną rolę we wszystkich społeczeństwach – pozwalał na wysyłanie wiadomości nt. statusu (np. barwniki niebieski były przez długi czas bardzo drogie, więc świadczyły o zamożności), usytuowania w społeczeńśtwie (np. czarny kolor wdów) czy wyodrębnieniu obiektów o znaczeniu religijnym (np. bielenie kościołów).

    Pozdrawiam serdecznie wszystkich komentatorów i czytelników, do napisania!

  12. Szanowni Państwo!
    Temat koloru w antyku tak mnie porusza, że może wybiorę się na wystawę w Göttingen. Niestety, czasy już nie te a i paliwo przestało być za darmo.
    Dobrze, że nie będzie tam amerykańskich uczonych. Przy Noblu jest to już nie do wytrzymania. Jako szowinistka czekam, że kiedyś przy narodowości noblisty będzie skrót EU.

  13. @admin
    http://archeowiesci.pl/2007/10/30/1612-czyli-o-husarskich-skrzydlach/
    Zdecydowanie wolę rtsy bo turówki są dla mnie za skomplikowane. Trochę ćwiczyłem Freeciv czyli otwarty klon Civilization II i przegrywałem z pojedynczym botem ustawionym na easiest.
    .
    @Werbalista
    Obiecuję że rozmowa na temat bałwochwalstwa w świetle jakiejkolwiek religii nie będzie dla mnie stanowić wkroczenia w osobiste odczucia i wierzenia, nawet mi to na myśl nie przyszło. Religijne podejście to ja mam do systemów operacyjnych: jeżeli ktoś mi wmawia że do netu, komunikatora i odtwarzacza muzyki/filmów potrzebuje mieć zainstalowany pewien powszechnie znany komercyjny systemik to wstępuje we mnie Święta Wojna i Dżihad.
    .
    Pozdrawiam.

  14. ciekawe, ze polska prowdzi obecnie 2(slownie: dwie) wojny:
    w afganistanie(onz) i w libii(nato)…
    no i nikt o tym nie wie,he,he…

  15. Hmmm… W Libii to chyba nas jednak nie ma?

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php