Rzym epoki cesarskiej był miastem ogromnym, o wielkim apetycie. Mieszkańców Wiecznego Miasta – których w szczytowym momencie było ponad milion – trzeba było nakarmić, ubrać i zabawić. Samo Lacjum nie było w stanie sprostać temu zadaniu; Rzym utrzymywało przy życiu całe Imperium.
W czasach starożytnych handel długodystansowy odbywał się głównie drogą morską – przewożenie towarów lądem było kilkakrotnie wolniejsze i droższe, niż pod żaglami. Morze Śródziemne dzieliło miast nad nim położonych, lecz łączyło je, niczym kolosalna autostrada. Rzym był jednak od niej odcięty, leżał bowiem dobre 30 kilometrów od morza. Statki wiozące towary do serca Imperium musiały zatrzymywać się zatem w okolicznych portach, gdzie ich fracht był przeładowywany na wozy bądź mniejsze statki, które kursowały po Tybrze.
Największym rzymskim portem była Ostia – miasto niezwykle ciekawe, dynamiczne, kosmopolityczne. Dziś zostały po nim tylko ruiny – nagie ściany z wyblakłej cegły i skruszałe marmury. Jeśli jednak przyjrzymy się im z bliska, okaże się, że nadal mają wiele do opowiedzenia…
***
Jednym z najbardziej intrygujących kompleksów Ostii jest tak zwane Piazzale delle Corporazioni, czyli, w wolnym tłumaczeniu, Rynek Firmowy – położony w centrum miasta, na tyłach teatru.
Źródło: Wikimedia; Rys. Ursus
Piazzale jest proste w formie: ma kształt dużego prostokąta (107 x 78m) otoczonego kolumnami, za którymi ciągną się długie rzędy malutkich pokoików. Do czego służyły? Odpowiedź na to pytanie znajduje się pod naszymi nogami: przed wejściem do każdego prawie z tych pomieszczeń znajdowała się prosta mozaika, często opatrzona krótką inskrypcją. Ot, na przykład przed boksem 14 znajduje się taka oto posadzka:
Źródło: Wikimedia; fot. Jastrow
Nie jest to może dzieło sztuki, ale bez zastanowienia możemy stwierdzić, że mamy przed oczami słonia. Mozaika ta opatrzona jest następującym napisem: „STAT SABRATENSIVM”, co w tłumaczeniu oznacza „Biuro Sabratyjczyków” – czyli mieszkańców Sabraty, miasta w północnej Afryce. Inne inskrypcje z Piazzale wspominają o „Żeglarzach z Misusy” (miasto w północnej Afryce, mozaika przedstawiająca delfiny i statki; boks 10), „Biurze Handlarzy Ziarnem” (mozaika z miarkami do ziarna; boks 38) czy „Handlarzach z Mauretanii” (mozaika z wyobrażeniem palmy daktylowej i ryb, boks 48).
Te napisy i obrazki pozwalają na dwie interpretacje. Pierwsza rzecze, że mamy przed sobą sklepy, w których oferowano produkty z dalekich zakątków Imperium. Ta hipoteza wydaje mi się jednak wątpliwa: w tych małych pokoikach wiele by się nie zmieściło – ot, parę amfor na krzyż. Bardziej przekonująca wydaje mi się druga interpretacja, która widzi w pokoikach z Piazzale przedstawicielstwa handlowe. Chcesz kupić słonia na igrzyska? Wpadnij wpierw do Sabratyjczyków, obgadacie to na spokojnie w biurze, powiesz, gdzie bestię dostarczyć. Potrzeba ci parę ton daktyli? Zamiast biegać po porcie, lepiej omówić transakcje z Mauretańczykami.
***
Piazzale delle Corporazioni uderza mnie nowoczesnością. Wygląda bowiem na to, że nie mamy tu do czynienia ze sklepami, ale właśnie z biurami czy przedstawicielstwami, gdzie nie obracano towarem, tylko omawiano poważniejsze biznesy, spisywano umowy, kto wie, może i zawierano transakcje terminowe… Ponadto biura te nie są porozrzucane po mieście, tylko skupione w jednym miejscu, w samym centrum Ostii – można więc było porównać oferty czy załatwić kilka ważnych deals w cieniu tego samego portyku, bez potrzeby latania w te i wewte po porcie.
Ponadto fascynuje mnie sposób, w jaki użyto tu sztuki – w postaci prostych, czarno-białych mozaik – na potrzeby handlu. Mamy tu przecież do czynienia z połączeniem logo i billboardu; obraz jest wykorzystywany do wzmocnienia przekazu tekstu. Odwiedzający Piazzale handlarze mogli dzięki nim szybko odnaleźć odpowiednie biuro, bez potrzeby wczytywania się w inskrypcje (często zapewne zasłonięte nogami); przedstawienia „taaaakich” ryb na mozaice przed boksem 48 mogły zachęcić ich do rozpoczęcia rozmów handlowych z kupcami z Mauretanii. Ciekawe, czy po Piazzale chodziły też hostessy zachęcające do skosztowania próbek produktów…
J. Szamałek
PS. Ten wpis został opublikowany automatycznie; mogę się spóźniać z odpowiedzią na komentarze.
11 maja o godz. 19:13 888
Szanowny Autor podal wolne tlumaczenie Piazzale delle Corporazioni, jako Rynek Firmowy. Trzeba jednak zaznaczyc, ze nazwa to wloska, a nie lacinska. Znacznie pozniej przetlumaczono oryginalna nazwe lacinska, jako „e-bay”, czyli miejsce, gdzie mozna kupic wszystko.
Powaznie jednak piszac, doszlo do niezwyklego odkrycia archeologicznego w poblizu Ostii. Bardzo niedawno temu odkryto pierwszy wrak statku z okresu Imperium. Narazie prace archeologiczne trwaja, ale mozna sie spodziewac niezwyklych wynikow, bo to bezprecedensowe znalezisko w tej okolicy.
Szczegoly tu:
http://www.ostia-antica.org/archnews.htm
Pozdrawiam serdecznie.
11 maja o godz. 21:42 889
Pozwolę podeprzeć się Archeowieściami że to nie pierwszy wrak znaleziony w tym miejscu.
http://archeowiesci.pl/2011/04/wrak-rzymskiego-statku-odkryto-w-ostii/
No, ale pierwszy znaleziony od dłuższego czasu, więc dziennikarze mają swoje prawa żeby podnieść rangę znaleziska (która i bez takiego wspomagania jest niemała).
.
Co do hostess to ciekawa by była prezentacja nowego słonia podobnie jak dziś nowego modelu samochodu.
11 maja o godz. 22:05 890
Witam
Możliwe cele Pańskiego w wpisu to: budownictwo, handel zagraniczny albo zwierzęta. Mnie interesują zwierzęta łapane głównie w Afryce i wykorzystywane do uświetniania igrzysk i obchodów organizowanych przez cesarzy. Oczywiście dzisiaj dobrze jest mówić o walkach z dzikimi bestiami, ale w rzeczywistości była to wielka masakra nawet tysięcy lwów, tygrysów, niedźwiedzi no i słoni. W czasie największych świąt zabijano w 2 dni nawet 3000 zwierząt. Z walką miało to niewiele wspólnego. Myślę, że istnienie dzisiaj Sahary ma coś wspólnego z tamtymi praktykami od których przewraca mi się żołądek.
Ale: Jeszcze na obrazach ze scenami z polowań w 18 w. można zobaczyć zwykłą masakrę dzików, wilków czy zwierzyny płowej w zamkniętych zagrodach. A myśliwskie sceny sumeryjskie też nie dają świadectwa odwagi króla Sargona (?). Ilość nie jakość. A w międzyczasie wąchanie kwiatków i liryczna poezja. Do dzisiaj.
11 maja o godz. 22:21 891
@ Werbalista: ja raczej mialem skojarzenia z londynskim metal ring, ale e-bay tez bylby dobrym porownaniem:)
@ witek w11: faktycznie, w okolicach ostii juz wczesniej znajdowano wraki; dobrze zachowane pozostalosci lodzi znaleziono takze w trakcie konstrukcji polozonego niedaleko lotniska Fiumicino. A hostessy zachecajace do kupna slonia to rzeczywiscie bylby zabawny widok; humor troche jak z ‚asteriksa’:)
@ Vera: w tym wpisie skupilem sie na kwestiach komercyjnych, ale los zwierzat ktore zwozono na rzymskie igrzyska nie Jest mi obcy- w przeciagu paru miesiecy w ‚wiedzy i zyciu’ ma sie ukazac Moj artykul na ten temat.
(przepraszam za brak polskich fontow,odpisuje z komorki)
12 maja o godz. 7:53 892
@ Jakub Szamałek pisze:
2011-05-11 o godz. 22:21
Ciekawe, ze wspomnial Pan londynskie Metal Exchange, bo kiedys bylem honorowym gosciem The Worshipful Company of Tin Plate Workers, czlonka LME. Nauczylem sie dzieki temu wiele angielskich obyczajow.
Co prawda nie wiemy, jak dzialo sie to w Ostii, ale mozna sobie wyobrazic, ze bardzo podobnie do LME. Sesje rynkowe tez pewnie byly podobne.
Zawsze to bardzo intrygujace, co Pan pisze i zmuszajace do refleksji (przynajmniej w moim przypadku)
Pozdrawiam.
12 maja o godz. 8:48 893
Ciesze sie,ze znow udalo mi sie wymyslic cos ciekawego:) a nazwa zrzeszenia tin workers jest prawdziwie brytyjska!
12 maja o godz. 13:38 894
Nie widzę powodów, by miał Pan za coś przepraszać. Zwierzęta i niewolnicy byli chyba wtedy na tym samym poziomie społecznym. Pisząc proszę pamiętać:
Cesarz niemiecki napisał 1000 lat temu świetną książkę o sokolnictwie. Ten sam cesarz kazał utopić w beczce człowieka żeby zobaczyć jak dusza z niego uchodzi. Pozostaje pytanie, czy dzisiaj jest inaczej.
Pozdrawiam
14 maja o godz. 6:13 895
Nie ma się co tak rozpuszczać nad tymi zwierzętami. W starożytności to nie były gatunki ginące, a konkurencja i realne zagrożenie dla ludności. Poza tym że zapewniały rozrywkę, stanowiły też rzadki zastrzyk zwierzęcego białka w diecie ubogiego Rzymianina. Ponieważ po igrzyskach, praktyczni Rzymianie natychmiast przerabiali je na steki czy co tam akurat serwowali 😉
Nie było to bezmyślne marnotrawstwo, jak się dziś niektórym wydaje…
Sam chętnie spróbowałbym steku z jakiejś egzotycznej dziczyzny, oczywiście gdyby nie była zagrożona wyginięciem 😉 Ale to już zasługa współczesnych – nie Rzymian… Ci chociaż zjadali to co zabili dla rozrywki. XIX wieczni myśliwi urządzali hekatomby dla kilku trofeów i ładnego zdjęcia…
Zaś współcześni kłusownicy zaspokajają pragnienie jakiegoś Chińczyka, który miast kupić sobie w internecie Viagrę, musi koniecznie użyć rogu nosorożca, by sobie pochędożyć, jakby Chińczyków jeszcze było mało…
W czym jesteśmy lepsi od Rzymian? Nie polujemy masowo, tylko dlatego, że już nie mamy na co. Hodujemy. Ale skala naszej mięsożerności jest nawet większa, co widać w każdym amerykańskim hamburgerze… 😉
Tyle, że mamy świadomość ekologiczną. Która podpowiada nam, że jak przegniemy pałę, to niektórych dań już na stole nie uświadczymy. Dlatego zaczęliśmy dbać o ich odnawialność… 😉
14 maja o godz. 23:24 897
witam serdecznie nowego komentatora!
Szczerze mowiac nie koajrze zadnych wzmianek,by zjadano zwierzyne zabita w trakcie igrzysk, moglbym poprosic o wskazowke, skad pochodzi ta informacja?
zwierzeta,na ktore polowali Rzymianie nie byly zagrozone – Ale tylko do czasu… konsekwencja rzymskiej pasji do igrzysk bylo wytrzebienie m.in. panter w Azji Mniejszej i niedzwiedzi w polnocnej Afryce.
Pozdrowienia
15 maja o godz. 8:08 898
@yamata:
a co robiono z martwymi gladiatorami,
ktorych tez ginelo niemalo?
15 maja o godz. 10:21 899
errata;
przepraszam za lapsus, powinno byc:
a co robiono z gladiatorami,
ktorych tez ginelo niemalo?
18 czerwca o godz. 18:36 1021
Handel straganowy mógł się odbywać na placu.
Świetny wpis dla ludzi zajmujących się marketingiem i reklamą 🙂