Szachdżahan, władca państwa Wielkich Mogołów, miał trzy żony, jednak prawdziwą miłością darzył tylko jedną z nich – Mumtaz Mahal. W ciągu dziewiętnastu lat małżenśtwa Mumtaz nie tylko dzieliła jego łoże (w wyniku czego na świat przyszło czternaścioro dzieci!), ale była też jego doradczynią i przyjaciółką. Jej przedwczesna śmierć w 1631 roku była dla Szachdżahana niepowetowaną stratą. Nadworni kronikarze piszą, że spędził rok na opłakiwaniu żony, odcięty od świata w swoich komnatach.
Po zakończeniu tej długiej żałoby Szachdżahan rozpoczął budowę monumentalnego mauzoleum, w którym miało spocząć ciało jego ukochanej. Ukończenie tego grobowca wymagało ogromnych nakładów i ponad dwudziestu lat pracy. Wreszcie, w 1653, powstała budowla godna Mumtaz – Taj Mahal.
Źródło: Wikimedia
Śmierć Mumtaz uzmysławia, że nieszczęście może dosięgnąć nawet najpotężniejszych z nas. Szachdżahan nie był jedynym władcą, który opłakiwał miłość swego życia – wystarczy wspomnieć Zygmunta Augusta i Barbarę Radziwiłłównę, albo królową Wiktorią i księcia Alberta. Choć rzymscy cesarze kojarzą się raczej z prześladowaniem Chrześcijan i nihilistycznymi orgiami, niektórzy z nich kochali równie namiętnie jak Szachdżahan, i z takim samym bólem żegnali swe ukochane…bądź ukochanych.
Hadrian był cesarzem cokolwiek ekscentrycznym. Nie dorównywał co prawda fantazją Kaliguli, który chciał uczynić swego konia senatorem, ale niektóre jego cechy i zachowania były zdecydowanie nietuzinkowe. W odróżnieniu od większości innych cesarzy, Hadrian interesował się nie tylko wojaczką, ale również architekturą i literaturą – sam zresztą projektował budynki i pisał niezgorsze wiersze. Kulturę Hellenów darzył podziwem tak wielkim, że zyskał przydomek Graeculus, to jest „mały Grek”. Wyrazem tej pasji była też zapewne jego słynna, łamiąca ówczesne konwenanse bujna broda.
Hadrian był żonaty z Wibią Sabiną, ale nie było to szczęśliwy związek; granicząca z otwartą wrogością niechęć, którą darzyli się małżonkowie, była tajemnicą poliszynela. Te problemy w pożyciu były być może jednym z powodów, dla których Hadrian spędził lwią część swych rządów w podróży, z dala od Rzymu, wizytując podległe mu prowincje. Zapewne w trakcie jednej z tych wypraw spotkał miłość swojego życia – Antinousa.
Niestety, antyczni pisarze niewiele mają mają nam do powiedzenia na jego temat. Wiemy jedynie, że pochodził z Bitynii, krainy położonej w Azji Mniejszej, i że dołączył do cesarskiego entourage jako chłopiec. Nie wiemy, kiedy dokładnie narodziło się uczucie między nim a cesarzem, ale Antinous nie mógł mieć podówczas więcej niż kilkanaście lat (warto może dodać na marginesie, że takie związki mało kogo wówczas bulwersowały). Źródła dotyczące śmierci Antinousa są równie lakoniczne. Antyczni pisarze przekazali nam tylko, że chłopak utonął w Nilu. Już w starożytności spekulowano o okolicznościach tego zdarzenia, sugerowano, że nie był to zwykły wypadek, ale samobójstwo bądź morderstwo. Według innej wersji wydarzeń, Antinoos, kierując się pewną przepowiednią, poświęcił swe życie wierząc, że uchroni w ten sposób od śmierci Hadriana.
O ile życie i śmierć Antinousa są spowite tajemnicą, to o dalszych wydarzeniach wiemy już bardzo dużo. Hadrian był wstrząśnięty jego śmiercią – jak podają niezbyt mu przychylne źródła, po śmierci Antinousa „płakał jak kobieta”, a upływający czas nie złagodził poczucia straty. W odróżnieniu od Szachdżahana, który uhonorował Mamtaz jedną, monumentalną budowlą, Hadrian, można rzec, zdywersyfikował ekspresję swej żałoby – Antinousa uhonorowano na wiele sposobów. Jego imieniem nazywano miasta, decyzją cesarza deifikowano go i ustanowiono jego kult, a chcący zadowolić cesarza astronomowie zapewniali, że po śmierci młodzieńca na niebie pojawiła się nowa gwiazda. Najbardziej widoczną formą upamiętnienia Antinousa były jednak wyobrażające go rzeźby które, jak pisze Kasjusz Dion, napotkać można było w każdym zakątku świata.
Faktycznie, rzeźb Antinousa mamy na pęczki. Jedna z nich jest podpisana, dzięki czemu pozostałe jego wyobrażenia można identyfikować na zasadzie analogii. Kochanka Hadriana można rozpoznać po długich, ciężkich lokach w kształcie litery „J”, relatywnie dużym nosie, pełnych ustach, lekko puciatej brodzie i nieobecnym (melancholijnym?) spojrzeniu.
Źródło: Wikimedia
Antinousa wyobrażano nie tylko jako pięknego młodzieńca, ale również jako bóstwa. Znane są rzeźby przedstawiające go jako Silvanusa, rzymskiego bożka lasu, Dionizosa, Apolla, a nawet – m. in. w przypadku statui znalezionej w posiadłości Hadriana – jako egipskiego boga Ozyrysa.
Źródło: Wikimedia
Jak widać, Hadrian robił co w jego mocy, by zapewnić Antinousowi – albo przynajmniej jego imieniu – nieśmiertelność. Nie wiemy, jak na te poczynania zareagowali współcześni Hadrianowi Rzymianie, ale późniejsi pisarze mieli do tego romansu stosunek raczej krytyczny. Ojcowie kościoła nie wykazywali już żadnej wyrozumiałości – święty Antanazjusz z Aleksandrii okrzyknął Antinousa „niewolnikiem nieprawej żądzy”, jego deifikację – bałwochwalstwem, a samą miłość potępił jako niemoralną. Cóż, moralna czy nie, nie nam decydować, ale piękne ją upamiętniają posągi…
J. Szamałek
1 czerwca o godz. 17:49 87
Szanowny Pani Redaktorze. Gratuluje kolejnego swietnego wpisu – jestem Pana stala czytelniczka. Czytam Pana wpisy i mysle jak narawde mnostow sie zmienilo od Starozytnosci a ten wpis przypomnial mi, ze jednak pewne instytucje trwaja w swoich (szkodliwych i bezsensownych) przekonaniach. Wydaje sie niesamowite, ze zdanie Kosciola w kwesti homoseksualizm nie zmienilo sie od czasow świętego Antanazjusz. Swiat idzie do przodu…z wyjatkami…Kosciol musial sie pogodzic z tym, ze Ziemia nie jest jednak w centrum wszechsiwata to miejmy nadzieje, ze kiedys moze tez nie bedzie sie juz wtracac w to co dwojka doroslych ludzi za obupolnym przyzwoleniem robi w sypialni. Ale rozumiem, ze nie o tym byl wpis. Z niecierpliwoscia czekam na kolejne!
Stala czytelniczka
3 czerwca o godz. 11:44 89
Dziękuję za komentarz! Zasadniczo się zgadzam – kościelna homofobia, jak i pretensje do bycia arbitrem elegancji w kwestiach intymnych, są absurdalne. Ale związek między Hadrianem a Antinousem nie podpadał, przynajmniej w początkowych stadiach, pod kategorię tego co „dwojka doroslych ludzi… robi w sypialni”. Dziś miłość Hadriana do Antinousa potępiana byłaby jako pedofilska, choć w starożytności nikt jej w ten sposób nie postrzegał.
3 czerwca o godz. 22:53 91
Ciekawy blog. Bardzo trafnie autor w artykule zauwaza (co rowniez w komentarzu przytacza) przychylnosc czasow tego typu milosciom. To nie bylo spoleczne przyzwolenie o ktore chodzi M. w komentarzu, ale norma wsrod warst spolecznie wyzszych. Jak bylo wsrod rzemieslnikow czy chlopow? Tego chyba historycy czy antropologowie nie wiedza. Moze pan Jakub Szamalek w kolejnych wpisach cos napisze jak bylo z podobnymi milosciami w nizszych warstwach. Zrodla tycza raczej sfer wyzszych, ale moze autor cos wyszpera co tyczylo plebsu:)
Co do ksenofobii kosciola katolickiego (mniemam, ze o KK chodzi) rece opadaja tak jak opadac przywykly patrzac na historie rzeczonej instytucji. Od lat zauwazam w przekazie kosciola katolickiego brak w pewnych, scisle okreslonych dzialaniach przymiotnika katolicki. Np. kosciol katolicki okresla i podaje Swiatowy Dzien Mlodziezy. Dlaczego nie dodaje przymiotnika katolicki? Oczywiscie pytanie retoryczne. Czy mam rozumiec, ze medialna (rowniez internetowa) Polska, jak i rzeczywistosc Polakow w % formalnej przynaleznosci do kosciola katolickiego upowaznia do …”wiadomo jakiego kosciola”? Pewnie upowaznia w mysl zasady, ze wiekszosc ma zawsze racje. otoz nie ma. Autor z reszta wie to najlepiej jak wnioskuje z komentarza p.Jakuba:) Jednak dosc czesto (oczywiscie, ze nie zawsze) powinnismy chyba dodawac przymiotnik o jaki kosciol chodzi. Dlaczego? A dlaczego nie?:)))
Przepraszam autora za dosc dluga dygresje w moim komentarzu i dziekuje za ciekawy tekst. Szczegolnie za podkreslenie, ze ZAWSZE BYLO (dzisiejsze standardy wieku i plci w milosci) INACZEJ. Z reszta ludzie tez i kochali inaczej:)))
4 czerwca o godz. 9:44 93
Dziekuje za bardzo ciekawy komentarz! Uf, troche sie tu spraw nazbieralo…
1. Homoseksualizm w starożytności to kwestia bardzo kontrowersyjna – neiktorzy badacze uwazaja nawet, ze samo uzywanie slowa „homoseksualizm” jest anachronizmem. Coś tu na rzeczy jest – zdaje się, że niektórzy starożytni mężczyźni, zwłąszcza Grecji, postrzegali seks na zasadzie dychotomii penetrujący/ penetrowany(a), raczej niż mężczyzna/ kobieta.
Jeśli chodzi o homoseksualizm wśród warstw niższych, to niestety wiemy na ten temat mało – źródła pisane były pisane głównie przez elity i dla elit. Ale jeśli przyjrzymy się dziełom niektórych pisarzy – Arystofanesa, Ksenofonta, Marcjalisa, Lukiana – to ciężko oprzeć się wrażeniu, że homoseksualizm był obecny również wśród mniej uprzywilejowanych warstw. Takie same obserwacje można poczynić np. na podstawie dekoracji waz czerwonofigurowych, gdzie w pewnych okresach sceny o charakterze homoseksualnym pojawiają się nagminnie. Niestety, ciężko ocenić skalę tego zjawiska.
Tak na marginesie wspomnę jeszcze, że w wielu społecznościach podejście do homoseksualizmu było bardzo ambiwalentne – np. w Atenach był on jednocześnie idealizowany (np. Sympozjon Platona), ale jednocześnie bycie pasywnym partnerem homoseksualnym uchodziło za coś uwłaczającego (np. mowy Demostenesa). Kiedy homosekalizm był akceptowalny, w jakim wieku, pomiędzy kim, do jakiego stopnia – to są wszystko bardzo skomplikowane zagadnienia, o których postaram się napisać szerzej w niedalekiej przyszłości.
2. Faktycznie, powinienem był sprecyzować, o jaki kościół chodzi. To uogólnienie wkradło się nie z tego powodu, że uważam KK i jego doktryny za jedynie słuszne, ale dlatego że w polskich realiach inne kościoły mają wielokroć mniejszy zasięg i rolę w życiu publicznym; stąd skrót myślowy kościół=kościół katolicki. Zakładam, że arcybiskup Muszyński et consortes chcieliby, żebym myślał dokładnie w ten sposób – KK jest w Polsce jedyny i bez alternatywy – więc będę się od tej pory tego uogólnienia wystrzegał.
To by było na tyle – dziękujęjeszcze raz za komentarz i zachęcam do dalszych odwiedzin!
7 czerwca o godz. 10:33 96
lekki szpagat
7 czerwca o godz. 18:48 97
Jednak coś mi każe wątpić w bezinteresowną miłość księcia do księżniczki…:) A posag?
8 czerwca o godz. 9:17 98
@ byk: ???
@ malwinajustynaj: co za cynizm:) Cóż, wydaje mi się, że o ile samo małżeństwo pewnie nie zostało zawarte z romantycznych pobudek lecz, wręcz przeciwnie, z powodu korzyści politycznych czy majątkowych, to uczucie łączące później Szachdżahana i Mumtaz Mahal było prawdziwe. Gdyby chodziło tylko o pieniądze, to po co wydawać lwią ich część na mauzoleum dla zmarłej żony?
8 czerwca o godz. 10:02 99
Z powodu krewnych i tak zwanej ‚opinii publicznej’? Cynizm to moje drugie imię.:)
8 czerwca o godz. 10:14 100
A jakiekolwiek uczucie między Barbarą Radziwiłłówną a Zygmuntem Augustem też jest wątpliwe. Taki ładny mit.
8 czerwca o godz. 14:25 101
Cóz, mi sie wydaje ze opinie publiczna czy krewnych mozna by usatysfakcjonowac znacznie mniej esktrawagancka budowla; mysle ze w przypadku Taj Mahal uczucia graly istotna role. Jak dokladnie bylo w u Zygmunta i Barbary – przyznam, ze nie wiem; byc moze powielam tylko mit. W kazdym badz razie ciekzo zarzucic cynizm Hadrianowi – absolutnie nic nie mogl zyskac poprzez deifikacje Antinousa, ew. mogla mu taka decyzja wrogow narobic. O ile nie jestem fanem „psychologii historycznej”, tj. pisaniu historii przez pryzmat domniemanych uczuc czy wewnetrznych przezyc, to totalne wykreslenie uczuc i dopatrywanie sie wszedzie jedynie chlodnej, wyzutej z emocji kalkulacji tez nie jest chyba najlepszym podejsciem?
8 czerwca o godz. 18:13 102
No tak racja. Podeszłam do sprawy zbyt chłodno. Uczucia są obecne oczywiście.
Barbara Radziwiłłówna została prawdopodobnie przez Zygmunta Augusta zarażona syfilisem. Zmarła prawdopodobnie na ten syfilis, albo na raka szyjki macicy, albo została otruta (co jest najmniej prawdopodobne). Została też oskarżona o bezpłodność, a bezpłodny był najpewniej Zygmunt August. Zachowany kościec Barbary wymagałby szczegółowych badań medycznych, aby stwierdzić na pewno na co zmarła. Ale takie badania kosztują kilkanaście tysięcy.
9 czerwca o godz. 9:48 103
no, lekki ten szpagat od antyku do orientu,
ale pocziemu njet jesli daje(jak widac powyzej)
do myslenia…
Pingback: LARP Warhammer “Ślub Cesarza” – U-BOT 2008 14.09.2008 :: LARP Costumes, LARP kit, LARP FTW